Music

środa, 12 listopada 2014

Bardzo ładna dziewczyna

Sasha, Miyako, Yuko


Ledwo co tu przyjechałem a już się zgubiłem... genialnie... - powtarzałem sam do siebie chodząc po terenie akademii z wielką mapą. Pewnie zapytałbym kogoś o drogę czy coś... ale jak na razie spotykam same demony, a one dziwnie na mnie patrzą... we mnie nie ma nic dziwnego! Chyba... Ujrzałem na jednym drzewie jakaś dziewczynę. Wydawała się neutralna więc cicho podszedłem do niej od tyłu, żeby ją wystraszyć. - Buuu! DZIEŃ DOBRY! - zacząłem się śmiać i oczekiwałem jej reakcji.
Siedziałam na drzewie, starając się nie sprawiać nikomu kłopotów i brałam kolejną...bo była to już chyba trzecia dzisiaj, tabletkę na ból głowy. Oparłam się plecami o pień z nadzieją, że uda mi się spokojnie usnąć. Jednak gdy tylko zamknęłam oczy, przez głowę zaczęły przelatywać mi najróżniejsze obrazy z krwią w roli głównej. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się z liście, z braku ciekawszego zajęcia, kiedy nagle ktoś krzyknął a ja nie spodziewając się tego zachwiałam się i upadłam z krzykiem na ziemię. - Boli... - Spojrzałam na osobę, która mnie przestraszyła i okazała się nią...bardzo ładna dziewczyna.
- Bardzo przepraszam! - zeskoczyłem z drzewa, stanąłem obok niej i podałem jej rękę - Przepraszam ponownie! Ale twoja mina była po prostu... no... Bezcenna! Tak sobie siedziałaś , że aż szkoda by była żeby cię nie wystraszyć! - zaśmiałem się cicho i uśmiechnąłem - Bardzo miło mi poznać! Jestem Sasha a ty jak się nazywasz? - złożyłem i włożyłem do kieszeni.
Chwyciłam jej dłoń i gdy tylko wstałam odsunęłam się na bezpieczną odległość. Moje serce biło jak oszalałe, po tym jak mnie przestraszyła, w dodatku jej bezpośredniość jeszcze bardziej mnie onieśmieliła. - Nic nie szkodzi...M-mam na imię Miyako...- odparłam z opuszczoną głową i dużo ciszej niż miałam zamiar.
- Cudownie! Pięknie! Moja mapa jest jakaś dziwna... - uśmiechnąłem się szeroko do niej - Ej Miyako! A może ty mi powiesz jak trafić do męskiego akademika dla aniołów? APZ jest takie wielkie ze głową boli! Muszę się koniecznie dostać do brata... nie ogarniam tego miejsca a demony mi pomóc nie chcą!
- Brata? - podniosłam głowę, jednak starałam się omijać wzrok Sashy - T-tak...wiem gdzie to jest...i mogę c-cię zaprowadzić, jeśli nie przeszkadza ci moje towarzystwo...- Ja i tak nie miałam ciekawszych zajęć, a ona naprawdę nie wydawała się złą osobą. Byłam pewna, że demony niechętnie jej pomogą. Na myśl o nich zacisnęłam pięści - Potwory...- mruknęłam pod nosem. Inaczej nie potrafiłam ich nazwać, a ich przewodniczący był najgorszy.
- Świetnie! I tak demony są straszne! - zaśmiałem się... ona wygląda tak śmiesznie - Co ty się tak jąkasz? Boisz się mnie czy co? Nie bój się mnie! Przecież nic ci nie zrobię! - wziąłem ja za rękę i poszedłem przed siebie - idziemy w dobra stronę czy nie? Bo wydaje mi się ze tam powinien być ten akademik! Tak wynika z tej głupiej mapy! - wyciągnąłem z kieszeni mapę i spojrzałem na nią jeszcze raz - tak powinniśmy iść w dobrą stronę!
- N-nie boję się ciebie...po prostu jesteś trochę...energic​zna...- Kolejna osoba, która uznała mnie za dziwną, przez moją nieśmiałość...Cu​downie. Chciałam odezwać się i powiedzieć, w którą stronę powinniśmy iść, kiedy nagle Sasha złapała mnie za rekę. Odwróciłam głowę na bok, czując jak pieką mnie policzki. Głupia...przecie​ż to jest dziewczyna! Mimo, że wciąż starałam sobie przyswoić tą myśl, wiedziałam, że moje policzki wciąż przyozdabia piękna czerwień - Tak, idziemy w dobrą stronę...- E-energiczna...?​ - spojrzałem na nią tępym wzrokiem, po czym ogarnąłem... obiecałem sobie, że juz nigdy nie będę tego robić ale nie mogłem się powstrzymać... Na mojej twarzy pojawił się trochę szatański uśmiech - Oczywiście ze taka jestem ale nie przesadzajmy! A teraz chodź! Bo mojemu braciszkowi wyrosną korzenie! - ruszyłem do przodu szybkim krokiem.
- Z-zaczekaj! Nie tak szybko! - Nie chciałam się spieszyć, bo zapewne im szybciej tam dojdziemy tym szybciej ona sobie pójdzie a ja zostanę sama - Masz jeszcze jakieś rodzeństwo, oprócz brata? - Zapytałam bez namysłu. Chwile później speszona, spojrzałam na moje trampki. - Przepraszam...ni​e chciałam być wścibska...
- Nie jesteś wścibska! Jesteś bardzo miła! - zwolniłem krok - przepraszam z przyzwyczajenia robię wszystko szybko... o i tak mam rodzeństwo! Mam brata, dwie siostry i jeszcze jedna przybraną siostrę! Kocham ich wielce! ....szkoda, że oni mnie nie... - odwróciłem głowę i mruknąłem do siebie.
- Dobrze jest mieć rodzinę...A rodzeństwo na pewno cię kocha! Nie da się nie kochać, takiej miłej i dobrej osoby. - Uśmiechnęłam się pierwszy raz od naszej rozmowy. Trochę się zdziwiłam, a jednocześnie pomyślałam, jak dziwnie musiałam wyglądać...
- Nie przesadzaj z ta miłą i i dobra osobą... - ona mnie jeszcze nie widziała podczas ataku furii - Jak ty się uroczo uśmiechasz! - tak wiem jak to głupio zabrzmiało.... - Biedna jesteś! Moja rodzina przy każdej bliższej sytuacji chce mnie zabić! Kochana Lerunia...

- Nie przesadzam...Ja tylko...stwierdz​am fakt - Zaczynałam powoli przyzwyczajać się do jej towarzystwa, kiedy znowu zostałam zawstydzona. Zarumieniłam się, jednak szybko odwróciłam głowę. Rumienić się przy dziewczynie...je​szcze pomyśli sobie o mnie coś dziwnego! - Rodzina chce cię zabić..? Rodzina powinna się raczej kochać...Tylko twój brat jest w akademii?
- Niee.... mam w Akademii jeszcze przybraną siostrę! - ona się rumieni... to tak śmiesznie wygląda! - Masz uroczego rumieńca wiesz? - uśmiechnąłem się miło po czym walnąłem się w głowę.... Dlaczego ja to powiedziałem?! Cholercia jasna!
Zdziwiona jeszcze bardziej się zarumieniłam na słowa Sashy...A może ona myśli, że ja...Zdając sobie sprawę własnej głupoty uderzyłam się w głowę - Idiotka...- szepnęłam do siebie - P-przepraszam, jeśli wprowadziłam cię w błąd ale...j-ja nie jestem lesbijką! - krzyknęłam niewiele myśląc. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. W dodatku rozglądajac się zauważyłam, że kompletnie zboczyliśmy z drogi - Męski akademik dla aniołów j-jest tam...- pokazałam kierunek przeciwny do tego, którym do tej pory szłyśmy...chciałam jak najszybciej zmienić temat...a najlepiej już tam dotrzeć a potem pociąć się w łazience ze wstydu.Strasznie chciałem jej powiedzieć o tym żarcie... Ale ona już się dziwnie zachowywała... jeszcze by mnie znienawidziła! Powiem jej w lepszej chwili... albo samo się wyda... albo już jej nigdy nie zobaczę i nie będę jej musiał tego mówić. Zamilkłem więc i odwróciłem od niej wzrok. Oglądnąłem się dookoła i poszedłem w dobrym kierunku dalej unikając jej wzroku. Najchętniej zamknąłbym się teraz w szafie z ostrym nożem...
Szłam obok niego załamana swoją osobą...jakby nie wystarczyło moje dziwne zachowanie musiałam wypalić z czymś takim...Unikałam​ jej wzroku jak ognia, chociaż ona zapewne też nie miała ochoty teraz na mnie patrzeć. Ta krępująca cisza nie była z żadnym wypadku wygodna, czy przyjemna, więc przyspieszyłam kroku. Naprawdę chciałam tam być. Dobrze, że to nie jest daleko, bo widziałam dosłownie na przeciwko nas budynek, który był celem naszego spaceru. Westchnęłam z ulgą wiedząc, że nasze męczarnie za chwilę się zakończą...

Nie wiedziałem co zrobić. Ta głucha cisza była odbijająca. Nareszcie doszliśmy... nie wytrzymałbym dłużej tej dziwnej ciszy. Nie byłoby jej gdybym nie ciągnął tego bezsensownego kawału! Stałem przed budynkiem akademii i najchętniej bym tam poszedł sam ale Miyako wydawała mi się taka miła, że nie chciałem jej zostawiać teraz samej - Miyako... - odezwałem się trochę cicho - Chcesz iść ze mną? - wyciągnąłem do niej rękę z trochę sztucznym uśmiechem - Przedstawię ci mojego brata i może siostra tam jeszcze będzie...
Kiedy doszliśmy pod budynek czułam jakby ktoś zdjął z moich pleców ogromny głaz...Postawiła​m niepewnie stopę do tyłu i chciałam pożegnać się z Sashą ale ta odezwała się pierwsza. Zdziwiona jej propozycją chciałam odmówić...ale nie potrafiłam. Jakby jakiś tajemniczy głos w głowie nie pozwalał mi powiedzieć "Nie". Ja miałam już takie sytuacje i wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego - J-ja...chętnie pójdę. - Miałam wrażenie jakby te słowa nie były wypowiedziane przeze mnie, chociaż wyszły z moich ust...weszłam do środka i ruszyłam przed siebie, żeby jakoś ukryć mój strach... - Wiesz gdzie dokładnie jest pokój twojego brata?! - krzyknęłam nie odwracając się za siebie.
- No oczywiście, że wiem! Za kogo ty mnie masz?! - zaśmiałem się i pobiegłem prosto do pokoju "porywając" ze sobą Miyako. (Tak strasznie nie mogłem się powstrzymać i wziąłem ją na ręce! Co mi tam!). Stanąłem przed pokojem i postawiłem ja ją ziemi - Przepraszam! To było zbyt silne! - zapukałem i nikt nie odpowiadał, więc powoli otworzyłem drzwi gdy rzucił się na mnie ten mały potwór znany obecnie jako "Yuko" - Co do cholery?!
- C-co?! - Mój krzyk rozniósł się na cały korytarz a ja sama chyba nigdy nie byłam tak czerwona jak w momencie kiedy zostałam zaniesiona przez Sashe pod pokój jej brata. Nawet kiedy zostałam postawiona na ziemi i otrzymałam przeprosiny byłam tak zaskoczona cała sytuacją jakby przede mną stanęła postać z mojej ulubionej mangi shounen. Otrzeźwiałam dopiero kiedy, wchodząc do pokoju zobaczyłam mała osóbkę, która rzuciła się na Sashe a tę dziewczynkę poznam wszędzie... - Yuko-chan..?
- Braciszkuuuuu~! - rzuciłam się na Sashe jak tylko go zobaczyłam - Miyo-chan! Miyo-chan! Poznałaś już mojego drugiego braciszka? - przytuliłam ją ale zaraz zaczęłam podskakiwać jakbym miała ADHD.
- Braciszku..? - czułam się jakbym występowała w jakiejś marnej parodii. Jak mogłam być taka głupia?! Nie wiem co mnie bardziej zawstydzało. Czy fakt, że cały czas brałam Sashe za dziewczynę i nawet podejrzewałam o homoseksualizm czy to, iż trzymałam jego dłoń i nosił mnie na rękach...a mi się to podobało... "Tyle dobrego, że nie musisz się martwić o swoją odmienną orientację..." Ale zostałam oszukana...okłam​ano i zrobiono ze mnie idiotkę...Poczuł​am jak po moich policzkach spływają łzy. Nie miałam nawet ochoty czegokolwiek mówić. Po prostu wyszłam i pobiegłam na dach.
Zrobiło mi się źle... nie wiedziałem, że ona tak zareaguje... zazwyczaj albo ktoś wybucha śmiechem albo przywala mi w łeb i wybucha śmiechem. Sam nie wiedziałem co mam zrobić w takiej chwili... Nie myśląc poszedłem za nią. Nie chciałem się za bardzo rzucać jej w oczy, bo już ją uraziłem, więc "śledziłem" ją tak żeby mnie nie zauważyła... w końcu... muszę ją przeprosić a kto wie co ona sobie zrobi? Moja siostra gdy ja chłopak rzucił chciała się pociąć... Druga ożeniła się z Niemcem... to już jak kara śmierci! Nie mam pojęcia czemu Miyako poszła na dach ale stałem w bezpiecznej odległości czekając na to co ona zrobi... trzeba wyczuć idealny moment na przeprosiny!
Kiedy wbiegłam na dach, usiadłam i zaczęłam płakać. Bo co innego mogłam zrobić? To nie było zabawne, a mimo to kiedy myślałam o tym "żarcie" chciało mi się śmiać. Jednak powodem rozbawienia była moja własna głupota. Wciąż wycierałam łzy ale te uparcie spływały dalej i nie chciały przestać. Powinnam go przeprosić...gdy​by nie moja pomyłka, nie doszłoby do tego. Chociaż nie wiem czy jest jeszcze sens...na pewno nie będzie chciał mnie słuchać po tym wszystkim...napr​awdę miałam ochotę się pociąć...ale żyletki zostały w pokoju.
Westchnąłem głośno. Nie mogłem na to patrzeć! Chętnie bym się rozpłakał ale mężczyzna nigdy nie płacze! No chyba, że goni go stado kojotów... Zapomnijcie o tym co przed chwilą powiedziałem! Oglądam za dużo bajek animowanych... podszedłem do Miyako i usiadłem koło niej - Bardzo cie przepraszam... Nie wiem, który raz cię już dziś przepraszam ale naprawdę jest mi źle z tym co zrobiłem... zazwyczaj nikt nie płakał jak mu ten żart robiłem... albo się śmiali albo mi się oberwało... ale potem się śmiali! Nie chciałem żebyś płakała...
Byłam tak zamyślona, że prawie krzyknęłam ze strachu kiedy Sasha obok mnie usiadł. Nie wiedziałam jak zareagować, kiedy po raz kolejny dziś mnie przepraszał. On wciąż mnie zadziwia, nieważne co zrobi:
- Dlaczego mnie Przepraszasz? Nie zrobiłeś tego, żeby mnie ośmieszyć?
- Śmieszna jesteś! Ja i ośmiesza kogoś? To się nie łączy! Nie jestem złym człowiekiem! Przecież jestem aniołem! Nie widać? - zaśmiałem się po czym zrobiłem się przez chwilę poważny - Błagam nie odpowiadaj na to pytanie... wiem, że nie widać bo nie mam skrzydeł... Nie ważne! Skończmy te smutne tematy! Małe nieporozumienie i tyle smutku! - znowu zrobiłem się bardzo pogodny... trzeba teraz sprawić, żeby Miyako wrócił nastrój!
- Ja też przepraszam...Mo​że zbyt gwałtownie zareagowałam...a​le przez to, że jestem bękartem ciężko jest patrzeć na to inaczej...nawet anioły nie zawsze są do ciebie przyjaźnie nastawione... - Uszczęśliwiło mnie, że Sasha chciał zrobić to dla żartu. Widziałam jak mu przykro i chce mnie rozweselić, więc nie potrafiłam się smucić. Zaczęłam się śmiać, chociaż nie do końca rozumiem dlaczego - Prawde mówić, patrząc z twojej perspektywy to dziwie się, że nie wybuchłeś śmiechem kiedy rozmawialiśmy.
- No... ja ogólnie jestem dziwny, więc wiesz! - wstałem - Czego innego się spodziewać po prawosławnym aniele prosto z Rosji? Ty się ciesz, że nie ma tu mojej siostry! Nigdy byś nie wiedziała czy to ja czy ona! Wiesz... bliźniaki! I nie martw się! Ja lubię bękarty! Są takie fascynujące! O matko ale się rozgadałem! A mówią "starość nie radość"! Dobra koniec! Rozgadałem się...
- Skoro jesteś dziwny to mamy wiele wspólnego - uśmiechnęłam się - Dużo mówisz....a-ale nie uważam, że to źle! Ja zazwyczaj niewiele mówię bo się wstydzę...- wstałam i wytarłam jeszcze mokre policzki - Wyglądam okropnie prawda? Przepraszam... głupie pytanie...trudno tak​ nie wyglądać z zapuchniętymi oczami, czerwoną twarzą i roztrzepanymi włosami...
- Nie wyglądasz okropnie! Nie widziałaś mojej siostry gdy wstanie! To jest prawdziwy potwór! Aż dreszcz cię przechodzi! Masakra! Albo nie widziałaś moich włosów gdy jest wilgoć a ja lakieru nie użyje! Wtedy to jest czysta masakra! Wyglądam jak jakiś spaniel! - chciałem ja jakoś pocieszyć moim błyskotliwym poczuciem humoru.

Przez chwilę wstrzymywałam śmiech ale w końcu uznałam, że to bezcelowe i śmiałam się tak, że brzuch i policzki zaczęły mnie boleć. Kiedy w końcu jakoś się uspokoiłam, zaczęłam iść w stronę wyjścia z dachu - Odprowadzę cie do Yuko-chan a potem wrócę do siebie, dobrze?- Jasne jak słońce i proste jak drut kolczasty! - pobiegłem za nią. Nie chciało mi się wracać do pokoju no ale co tam... i tak odwiedzę Miyako! Polubiłem ją, więc od dziś będzie na mnie skazana!
Byłam taka szczęśliwa, że miałam ochotę skakać! Dawno nie byłam w tak dobrym humorze - Sasha...zobaczym​y się jeszcze, prawda? - spojrzałam mu w oczy. Teraz kiedy mogłam mu się przyjrzeć, muszę stwierdzić, że miały naprawdę piękny kolor. Chociaż jego włosy są ładniejsze...O czym ją myślę?! Moje policzki po raz chyba setny dzisiaj przybrały kolor dorodnego pomidora, przynajmniej tak mi się wydawało...Jakie ona miała ładne oczy jak na mnie patrzyła... nic nie mówiłem! - Niestety! Jako moja nowa przyjaciółka jesteś skazana na moje błyskotliwe poczucie humoru i na moją głupotę! No i ciasta ale to już inna bajka ... Ty się tak ładnie rumienisz!
- Dz-dziękuje...- da się być jeszcze bardziej czerwoną? Najwyraźniej tak, bo miałam wrażenie jak policzki płoną mi żywym ogniem. W dodatku kiedy nazwał mnie przyjaciółką zrobiło mi się naprawdę miło. - Nie mam nic przeciwko być na ciebie skazana...i nie jesteś głupi. - stanęliśmy przed drzwiami do pokoju brata Sashy a ja tak bardzo nie miałam ochoty go zostawiać - To...do zobaczenia, tak?- Jasne! Do zobaczenia! Jak do ciebie przyjdę to przyniosę ci jakieś ciasto na miły początek dnia! - ja wcale nie mam zamiaru wejść do jej pokoju rano i zrobić jej śniadanie niespodziankę...​ wcale.
Chciałam już pójść ale wpadł mi do głowy głupi pomysł...- Sasha...dziękuję​ ci...za wszystko. - stanęłam na palcach i dałam mu całusa w policzek - Papa! - szybko odwróciłam się i odeszłam w swoją stronę.

1 komentarz:

  1. Długa wam notka wyszła, ale powiem wam, że to nie był żaden problem, bo bardzo szybko i przyjemnie mi się ją czytało :3
    Widzę, że pojawił się tu bardzo fajny friendship :) Cieszę się, że Miyako poznała kogoś takiego. Na pewno od teraz nie będzie już samotna. [nie wiem jak w poprzednich notkach było, ale postaram się szybko to nadrobić] No i coś czuję, że z Sashą nigdy nie będzie też nudno xD

    Neee... Wybaczcie, że się tak narzucam i tutaj to piszę. ale może któreś z was chciałoby napisać ze mną coś? :)

    Koroshio

    OdpowiedzUsuń