Music

poniedziałek, 10 listopada 2014

Ja się (wcale) tobą nie bawię!

Azazel&Sumire


Ja go kiedyś zabiję...
Nie ma to jak kochany brat, który wyrywa cię z codziennej monotonii i dosłownie z kopa wrzuca za mury najbardziej znienawidzonej przez ciebie szkoły. Pech, jak to mówią, tylko, że mnie on zdecydowanie prześladuje. Powoli szedłem w kierunku cmentarza za Akademią. Powinienem być na historii, albo na matmie...nie wiem...spaliłem plan zaraz po wyjściu z gabinetu Lucka. Przeczesałem leniwie dłonią włosy. Piękna okolica, zbyt piękna jak na cmentarz...
Wlokłem się noga za nogą. Po za Akirą nie kojarzyłem tu właściwie nikogo. No...Agony jeszcze, ale ten smarkacz się nie liczy. Musieli mnie stąd wyrzucić pół wieku temu...teraz nawet wkurzać nie mam kogo. Hej ho, hej ho za co mnie karzesz tak  życie?!
Przystanąłem na moment pod płaczącą wierzbą. Stąd był całkiem niezły widok na nagrobki. Jedne, zapomniane i zniszczone, na drugich wiecznie paliły się znicze. Gdzieś tu chyba mam kuzynkę...potem się znajdzie (czyt. ten bachor jest za leniwy, czyli nigdy dop.Lucy) Mój wzrok przykuła jednak dziewczyna stojąca niedaleko mnie. Znam tę sylwetkę. Na moją twarz wpłynął szatański uśmieszek. Może jednak będę miał kogo po wkurzać.


Stałam sobie spokojnie podziwiając piękno cmentarza. Nie chciało mi się iść na zajęcia. Nie znałam nikogo, nikt nie znał mnie... Pewnie nawet nie zauważyli że mnie nie ma. Westchnęłam cicho i wyjęłam z kieszeni papierosy wsadzając jednego do ust i odpalając. Zaciągnęłam się trującym dymem który był moją jedyną przyjemnością w tym miejscu. Nagrobki wokół mnie mimo iż zniszczone wyglądały wyjątkowo... nawet przeszła mi ochota żeby coś zniszczyć. Wypuściłam dym z płuc i uśmiechnęłam się do siebie.


Powoli podszedłem do starej znajomej. Sumire...piękna jak zwykle, tylko mogłabyś przestać palić.
-Damy nie powinny palić.-stanąłem tuż za nią, szepcząc jej do ucha. Po chwili sie odsunąłem, a uśmieszek dalej nie znikał mi z twarzy.

Podskoczyłam jak oparzona upuszczając papierosa. Kątem oka dostrzegłam te cudowne, tak znajome mi oczy. Su ogarnij się... zamknęłam oczy i zacisnęłam pieści. Tak właśnie życie w tej szkole stało się jeszcze trudniejsze...               
- Azazel.. ty... Nie strasz mnie idioto! -wrzasnęłam i odwracając się uderzyłam go w ten jego głupi łeb.

-Ał!-ta to ma siłę. Wredne babsko...-Masz okres czy co?!-wypaliłem bez zastanowienia. A no...ja nigdy nie zastanawiam się nad tym co mówię...

Spojrzałam na niego i bez słowa uderzyłam go ponownie.
-Nie to ty tak na mnie działasz...-warknęłam. -Lepiej przemyśl to co chcesz powiedzieć... a później tego nie mów...

-No wiesz!-nadąłem policzki udając obrażonego-Szkoda, że nie działam na ciebie inaczej...-zmierzyłem ja wzrokiem od stóp do głowy zatrzymując się na ...piersiach...ciekawe jaki rozmiar. 

-A w jaki sposób chciałbyś na mnie działać...? -wywróciłam oczami i spojrzałam na niego chcąc złapać jego spojrzenie które padało na moje... -Azazel ty idioto nie gap się na moje piersi... - warknęłam zaciskając pięści. No chwila moment i znowu mu przyłożę...

-Nie patrzę! O co ty mnie podejrzewasz?!-udałem oburzonego. Spostrzegawcza ta mała...chrząknąłem. Kurr...nawet w myślach wyzywanie jej to dla mnie trudność. Nie pytajcie czemu, to wina mojego chorego od starości mózgu. 

Chciałam go znowu uderzyć ale oczywiście spojrzałam w jego oczy i mój plan nie wypalił. Przeklęte te jego oczy. Jak on mnie irytuje... całym sobą... i nie, nie lubię go... Fuknęłam zła i założyłam ręce zasłaniając piersi. 
-O nic cie nie podejrzewam.. ja wiem co robisz...

-Co robię? Może mnie oświecisz?-przyciągnąłem ją do siebie, w duchu ciesząc się jak małe dziecko. Nic jej nie zrobię...nie umiałbym....znaczy...etto...nie ważne! Jestem ciekawy jej reakcji! Chwyciłem mocniej jej nadgarstki. Ile to człowiekowi może dać radości...

Poczułam jak robię się cała czerwona na twarzy. Policzki mnie piekły niemiłosiernie, więc zamknęłam oczy żeby nie patrzeć na niego. Zadrżałam bezwiednie i przeklęłam się w duchu za reakcje mojego ciała. Co się ze mną dzieje...? Ogarnij się to Azazel...
- C-co ty robisz...? P-puść mnie...! -aha brawo... mówisz z takim przekonaniem że na pewno to zrobi...

Zaśmiałem się w duchu. Oj Su, Su...tak ślicznie się rumienisz...co?!
-A co jak nie?-zamruczałem jej do ucha. Coś czuję, że zginę w męczarniach za to co teraz robię. No co...jak tak bardzo kocham ją doprowadzać do takiego stanu! Urocza jest! O CZYM JA MYŚLĘ?!

O nie nie nie nie... Su ogarnij się! Co z tego że jest mega seksowny... Stop! Nie drżyj... co z tego że ma cudowny głos... no ogarnij się! 
-Jeżeli mnie nie puścisz stracisz głowę... - powiedziałam słabo. Wcale nie błagałam w myślach żeby tego nie robił ale nie mogłam się przyznać... no przestań!

Zaśmiałem się cicho.
-Powinienem już dawno jej nie mieć.-przygryzłem płatek jej ucha, ciągle szczerząc się jak debil. Ścisnąłem mocniej jej nadgarstki. Jeszcze chwila...

Zagryzłam jak najmocniej wargę żeby nie jęknąć z zadowolenia. Ty... okrutny, wredny, podły, piękny, seksowny... Stop! Trzeba to skończyć... najlepiej uduszeniem go... spróbowałam wyrwać nadgarstki ale oczywiście mocno mnie trzymał... Azazel... 
- J-jesteś z-za blisko... -mruknęłam cicho.

-To źle?-znowu się zaśmiałem-Nie tłum jęków, księżniczko.-ponownie wymruczałem. Jestem zły. Bardzo zły. Tak bardzo się za to kocham! (Egoista...dop. Lucy)

-Tak to źle... -powiedziałam krótko i spróbowałam się uwolnić - I wcale nie ukrywam jęków... 
Musiałam coś zrobić, albo się uwolnić albo przejąć kontrolę nad sytuacją... On mnie wykończy...

-Aha.-od tak ją puściłem i odsunąłem się-Trzeba było tak od razu.-wygiąłem usta w uśmiechu. Oczywiście, ze bym jej nie puścił wcześniej. Ma takie słodkie rumieńce. Szkoda...że za chwile zginę.


Mimo iż moje ciało krzyczało żeby wrócił musiałam je uciszyć. W ogóle o czym ja myślę...?! 
- Myślisz że możesz bawić się mną jak zabawką...? - warknęłam a żyłka na moim czole nie wróżyła nic dobrego. Zacisnęłam pieści i z całych sił próbowałam pozbyć się tych cholernych rumieńców ale jak się okazuje nie jest to takie proste.

-Hmmm tak.-zaśmiałem się ponownie-Ale jesteś taka urocza, że mi nie wychodzi.-nienawidzę cię dziedziczny masochiźmie...

- Azazel ty... - nie dokończyłam... Był idiotą i często miałam ochotę go rozszarpać ale kiedy zachowywał się w ten sposób przestawałam panować nad swoimi odruchami. Uderzyłam go w ramie i jęknęłam sfrustrowana. Odwróciłam się i ruszyłam w głąb cmentarza. Co to to nie... nie będzie się mną bawił...


Przesadziłem. Nie...
Tak przesadziłeś!
Dlaczego prześladuje mnie głos mojej siostry...
Dobra, przesadziłem. Chwyciłem się za ramię. Ał...bolało. Powstaje dylemat. Iść za nią, czy nie? Są argumenty i za i przeciw. Kurde...nie cierpię tej baby. W miarę szybko ją dogoniłem i chwyciłem dłoń.
-A dokąd to się wybierasz?

- Jak najdalej... - mruknęłam pod nosem i wyrwałam dłoń z jego uścisku. Ygh..! To takie irytujące... teraz starałam się już na niego nie patrzeć i ruszyłam dalej przed siebie. Jeśli znowu mnie dotknie... rozpłynę się... nie! Wtedy użyję siły. Już sama nie wiesz co mówisz.. przeklęty sadysta...

-Nie pozwalam.-ponownie chwyciłem jej dłoń i przytuliłem od tyłu, mocno trzymając, żeby nie zwiała. Zaraz...czemu ja to robię? Przecież już wystarczająco się nia nabawiłem...i czemu mi jest przykro...

Zamknęłam oczy wtulając się w jego tors. Stłumiłam jęk uspokajając się. O co mi chodzi...? Może faktycznie okres mi się zbliża.. raz chce go zabić a raz... właśnie to. Co tu się do cholery jasnej dzieje?

Dobra....to dziwne. Ona musi mieć okres. Przytuliłem ją bardziej. Co się ze mną dzieje? Ktoś się w woodoo bawi czy co? Może Akira sobie robi jaja...albo ja...nie.
Niewielkie krople deszczu powoli zaczynały spadać z nieba na ziemię. Chciałem ją puścić...nie wyszło.

Chciałam się wyrwać ale oczywiście nie wyszło mi. Tak naprawdę to chciałam zrobić cokolwiek co nie byłoby tak bardzo pozbawione sensu... więc dlaczego nie mogłam nic zrobić. Potrafiłam tylko stać i wtulać się jeszcze bardziej. Dlaczego cieszyłam się jak głupie dziecko...? Dlaczego chciałam zamiast uderzyć go jak zwykle chciałam odwrócić się i przytulić go mocniej..? Nawet niebo zapłakało nad moją głupotą...

Co ty odpierdzielasz?
Kurde! Puściłem ją natychmiast, zdając sobie sprawę, że wychodzę na miękiego imbecyla. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem przed siebie. Wciągnąłem powietrze, napełniając nim płuca, a na moją twarz wpełznął typowy dla mnie uśmieszek.
-Do następnego Su!-odwróciłem się jeszcze na moment. 

Chciałam to zrobić... mimo wszystko zabolało...
Ogarnij się! 
Poczułam łzy piekące mnie pod powiekami. Na pewno nie! Nie pozwolę. Poczułam narastającą gulę w gardle.
- Mam nadzieję że nie prędko Azel... - powiedziałam nie odwracając się. Mój głos zadrżał... Cholera!
Najszybciej jak tylko mogłam ruszyłam przed siebie odchodząc w najdalszy kraniec cmentarza.. wszędzie byle dalej od niego...

Wskoczyłem na gałąź drzewa. Teraz dokładnie widziałem jak biegła na drugi koniec placu. Zaśmiałem się, choć nie było mi, aż tak do śmiechu. Dlaczego mnie to nie bawi? Tak, zdecydowanie dzieje się ze mną coś nie tak. Może jak najem się psychotopów to przejdzie.
-Debil.-usłyszałem znajomy karcący ton. Nawet nie spojrzałem w kierunku jego źródła.
-Przyszłaś powspominać kukło?-wbiłem wzrok w Su. Mayu zaśmiała się cicho. 
-Nie do końca. Lucuś ma do mnie jakąś mega ważną sprawę. Przecież się tu już nie ucze nie jak TY.-zaakcentowała ostatni wyraz. Kochana siostrzyczka. Mnie wywalili, ona szkołę skończyła i teraz się szczyci tym, że wychodzi na starszą-Powinieneś być na lekcjach,a nie robić kisiel w mózgu przypadkowym dziewczynom.
-Takie hobby.-mruknąłem. Mayu prychnęła pod nosem i zniknęła przemieniając się w kruki. Przeklęta ptaszyska jeszcze mnie podziobały. Odganiając się od nich straciłem równowagę i pocałowałem ziemię.
-Au...-coś czuję, że prędko nie wstanę...

Biegłam przed siebie czując jak łzy coraz bardziej chcą wyleźć na światło dzienne. Co jest ze mną nie tak? Od kiedy to boli mnie jego zachowanie? No i dlaczego do cholery płaczę? Głupie łzy...! Usłyszałam nagle huk jakby coś spadło na ziemię. Rozejrzałam się wycierając wciąż napływające krople ale nic nie dostrzegłam. Usiadłam na małej kamiennej ławeczce i podkuliłam nogi otulając je ramionami. Oparłam czoło na kolanach i pozwoliłam łzom płynąć. Aż w końcu sama nie wiem kiedy zasnęłam.

2 komentarze:

  1. Dam, dam, dam! Skomentujmy!
    Azażelek jest ZUY, ale uwielbiam uwielbiam takich chłopców, więc mówiąc szczerze...KOCHAM ZŁEGO AZAŻELKA. Tak dziwne ze mnie dziecię. Chociaż to nie zmienia faktu, że Sumire jest biedna! Mayu go powinna go bardziej ochrzanić! Należy mu się! Mimo wszystko solidarność jajników musi być! Moment kiedy zaczęło padać a oni stali przytuleni był taki słodki ;-;
    Grrr...Zabijmy Azażelka...MAYU BIERZ WIDŁY IDZIEMY DORWAĆ AZIA!
    Notka bardzo fajna i czekam oczywiście na następne! Teraz trzeba skomentować Agony i Natka...kolejna wredota...obu wzięłabym na stos jak czarownice ale gdyby na tym świecie nie było złych chłopców to byłoby nudno.
    Swoją drogą Miyo ty się w ogóle nie odzywałaś...
    Miyako - Powiedziałaś wszystko co chciałam powiedzieć...tylko trochę ostrzej...byłaś trochę niemiła...
    Jak masz bredzić takie głupoty to już w ogóle się nie odzywaj.
    Miyako - Przepraszam...
    Dobra my się żegnamy! Bye Bye!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze:
    Czy wszystkie demony palą/muszą palić?

    Po drugie:
    Coście się tego okresu czepili. Czy anioły i demony w ogóle mają okres? Whatever...

    Po trzecie:
    Aaaaaa... :3 Uwielbiam takie notki. Znaczy wolę, kiedy bohaterowie w końcu wyznają sobie nawzajem te uczucia i w końcu przestają się przed tym kryć, no ale ten okres ukrywania się jest ciekawy/fajny/ekscytujący. Oczywiście dla czytelnika. Dla bohaterów już trochę gorzej.
    Może ja już skończę ten komentarz, bo coś czuję, że dzisiejszej nocy to ja wszystkich ze sobą poparuję. A najgorsze jest to, że dziewczyn jest 11, a facetów tylko 4, więc nie wiem jak by się to skończyło i czy wszyscy byliby zadowoleni.

    OdpowiedzUsuń