Music

niedziela, 8 marca 2015

Można oczy zam­knąć na rzeczy­wis­tość, ale nie na wspomnienia.

Siedziałam na dachu akademika czytając książkę, która służyła mi tylko do tego żeby zagłuszyć moje krzyczące myśli. Wszystkie naraz domagały się mojej uwagi chcąc zostać wypowiedziane i przemyślane. Niestety ja nie mogłam sobie na to pozwolić...nie chciałam o tym myśleć. Wszystko tylko nie te przeklęte wspomnienia. W końcu nadszedł najgorszy dla mnie czas w roku i mimo tylu lat wciąż nie mogłam normalnie w tym czasie funkcjonować. Wściekła na samą siebie za swoją bezsilność rzuciłam książkę na drugi koniec dachu i podkuliłam nogi. Mimowolnie zapłakałam, po czym wybuchłam niekontrolowanym szlochem.
Płakałam za swoich rodziców...
Płakałam za Isamu...
Płakałam za swoją bezsilność tamtego dnia...
Płakałam za te całe cierpienie jakie mnie dotknęło...
Z całej siły zacisnęłam powieki próbując się opanować ale bez skutku. Zawsze tak było. Nie potrafię inaczej sobie z tym poradzić chociaż zdarzyło się to tak dawno temu. Jedyne co mogę walczyć ze wspomnieniami usiłującymi mną zawładnąć. Niestety one zawsze wygrywają...

20 kwietnia 1979
- No bądź grzeczną dziewczynką. Dobrze wiesz co masz zrobić. - Evan uśmiechnął się do mnie i stojąc za mną położył dłonie na moich ramionach. Stałam w strugach deszczu obserwując dom naprzeciwko mnie. Wiedziałam doskonale co mam zrobić i co się stanie jeżeli tego nie zrobię. Musiałam to zrobić, chociaż tego nie lubiłam. W te noce gdy nie wykonałam swojego zadania on przychodził do mnie. Był ode mnie starszy o 10 lat i bardzo mnie lubił. Robił mi dziwne rzeczy, dotykał mnie, co sprawiało mi ból, ale nie mogłam płakać. Mówił że nie mogę płakać i bił mnie za to. Dlatego już nie płaczę. I wykonuje swoje zadania. Nie chcę żeby znowu do mnie przychodził...
- Idź.
Jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie do domu naprzeciwko...

4 czerwca 1982
- Su... - Jęknął chłopak pode mną mocniej zaciskając palce na moich pośladkach. Nie pamiętałam jego imienia i mało mnie to obchodziło. Wszystkie czynności wykonywałam machinalnie nie czując wiele. Nachyliłam się nad nim całując go namiętnie i jednocześnie chwytając leżący pod łóżkiem nóż po czym wyprostowałam się trzymając go w dłoni. Spojrzałam mu głęboko w oczy i wbiłam ostrze aż po rękojeść. 
- Żegnaj kochanie... - Zeszłam z niego i złapałam komórkę wykręcając jedyny numer jaki tam był. - Trzeba posprzątać...

6 września 1983
Śledziłam swój cel już od dłuższego czasu. Był to starszy łysiejący już facet. Nie mam pojęcia dlaczego mam go zabić ale nie zadawałam pytań. Musiałam po prostu wykonać swoją robotę. Zbliżaliśmy się do małego przesmyku między wieżowcami z gatunku tych nie używanych gdzie stał duży śmietnik. Bez wahania przyspieszyłam kroku i gdy znalazłam się tuż za nim używając pistoletu ogłuszyłam go jednym uderzeniem i wciągnęłam w uliczkę.
- Zadanie wykonane. - powiedziałam do krótkofalówki i zakładając tłumik strzeliłam do mężczyzny po czym wrzuciłam jego ciało do śmietnika i oddaliłam się w swoją stronę...

Zacisnęłam dłonie w pięści próbując odegnać wspomnienia. Pamiętam to wszystko jakby wydarzyło się wczoraj. Tak wiele zła wyrządziłam. Temu wszystkiemu można było zapobiec... wystarczyło mnie zabić..
Wzniosłam zapłakane oczy do nieba na które spojrzałam z nienawiścią. Nie trafiłam tam, bo niosłam nienawiść i zniszczenie. To ja.
Otuliłam się szczelniej ramionami i oparłam czoło na kolanach.
Po raz kolejny się poddałam... Pozwoliłam wspomnieniom swobodnie powracać. Widziałam wszystkie zbrodnie których się dopuściłam i oglądając je ponownie czułam jak rany na moim sercu odnawiają się. Jedna po drugiej... Rany zadane małej dziewczynce i rany które zostały zadane przez nią. 

12 marca 1984
Stałam patrząc Evanowi w oczy. Byliśmy w patowej sytuacji. Miałam go na muszce tak jak i on mnie. Dzięki niemu stałam się wspaniałym zabójcą, dlatego też wiedziałam że nasze szanse są wyrównane. Albo on, albo ja. W najlepszym wypadku zginiemy oboje. Zrobię wszystko żeby ta szuje straciła życie. W oddali usłyszałam zbliżające się wycie syren.
- Już czas... - Szepnęłam i uśmiechnęłam się słodko. - Obyś zgnił w piekle! - Krzyknęłam i strzeliłam. Ostatnie co widziałam to błysk kogutów policyjnych, drwiący uśmiech Evana i oślepiające światło...

Osunęłam się na bok i zamknęłam powieki. Mimo wszystko ostatnie wspomnienie z życia nie było złe... Uśmiechnęłam się mimowolnie i zasnęłam modląc się o spokojny sen.



3 komentarze:

  1. Łooooo... Łoooo.... Łooooo...
    Iza: Zacięłaś mi Yu!
    Łooo...
    Iza: To chyba znaczy że jej się podoba.
    Bardzo podoba! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucy- A ja focha na Evana mam dalej...
    Agony- A ja mu wyrwę skrzydła...
    Azazel- Chociaż raz się w czymś zgadzamy...
    Ale serio...Evan ja ci za pedofilie urządze piekło. ...pamiętaj ze cię kocham. ..jeszcze.
    Azazel- Jeszcze ... a jak się odkocha to wpadniesz w moje łapki ♥
    Lucy- I tak go zabijesz nawet jeśli ci zakarze...a potem Morfin da ci...
    Azazel- W dupie mam ojca!
    Mayu- Ty się kurwa ciesz że tego nie słyszał. ..
    Notka jest suuupeeer aleee krooootkie...jest ci jednak wybaczone ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. ... ( kropki nienawiści ) Sumire miała straszne życie :( Nie lubię Evana! Hana przytuli! <3 Notka zajebista mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń