-Oby skręcił kark.-mruknęła i sięgnęła po pierwszą lepszą książkę z półki brata-Same hentai...oj Azio Azio...-odłożyła na miejsce i natrafiła na stary album ze zdjęciami. Uśmiech natychmiast pojawił się na jej twarzy po czym zaczęła przeglądać stare jak świat zdjęcia. Tymczasem Azazel poruszył się niespokojnie, dając światu do zrozumienia, że znowu męczy go jakiś koszmar...
-Jesteś jednym wielkim problemem...-głos odbił się echem po lesie. Uchylił oczy i niepewnie rozejrzał się po okolicy. Las, noc i tony śniegu, a mimo to nie czuł zimna. Był świetnie świadomy, że to kolejny koszmar nasłany przez Morfina. Jego kochany "ojciec" lubił nimi go dręczyć, w nadziei, że tak go wykończy. Fizycznie nic mu nie mógł zrobić. Azazel był członkiem rady, a co za tym szło był ważniejszy od swojego wiekowego ojczulka. Demon nie skarżył się, a cierpliwie znosił wszystko.
Siedział pod drzewem. Przeczesał palcami włosy. Doskonale znał schemat tego koszmaru. Jeżeli wstanie i pójdzie na wprost spotka zjawę przedstawiającą Ceres, która będzie mu zarzucać, że był jej błędem i, że przez niego nie żyje. Jeżeli pójdzie na prawo zobaczy torturowaną Mayu. To nie będzie koszmar, lecz wspomnienie. Widział to raz, bardzo dawno temu. Gdy pójdzie na lewo spotka samego siebie, mordercę, potwora i oprawcę, mordującego dla własnej uciechy. Najgorsze jest to, że akurat ten koszmar jest jak najbardziej realny. Zabija bo lubi, i to przeraża go najbardziej. Wiedział też by się nie odwracać, bo zobaczy krwawiącego Xing'a z tym jego szczerym uśmiechem. I mimo iż jego zmarły starszy brat nie robił nic po za wykrwawianiem się i uśmiechaniem to i tak doprowadzało go do łez.
-Wysil się.-warknął i ponownie przymknął powieki. Oparł się o pień. Nie bał się, wiedząc, że i tak zaraz się obudzi, jak zwykle niewyspany.
-Otwórz oczy.-zgodnie z poleceniem, otworzył powieki ukazując znudzenie czające się w jego oczach. Szybko jednak znikło a zastąpił je strach. I to nie taki który towarzyszył mu na co dzień. Był inny. Silniejszy i sprawiał, że serce chciało mu przebić pierś. Przed nim leżała Sumire. Wydawało się, że śpi, a nawet lekko się uśmiechała. Była jednak dużo bledsza niż zazwyczaj.
-Co ty chcesz...-nie dokończył gdy zauważył ja po jej bladej skórze spływa strużka krwi, wypływająca z kącika ust. Po chwili krwi było co raz więcej, aż Su zaczęła się nią dusić. Otworzyła szeroko oczy i zaczęła się miotać.
-Sumire...-wyszeptał, bo tylko tyle mógł zrobić. Wiedział, że to koszmar, a przynajmniej na razie. Przymknął powieki, chcąc powstrzymać łzy. Morfin znalazł nowy sposób.
Poruszył się po raz kolejny, odwracając przodem do siostry, ciut za mocno, przez co zleciał z łóżka, zawinięty w koc. Jęknął z bólu, gdy zdołał odkleić twarz od podłogi.
-Ohayo nii-chan.-posłała czarnowłosemu uśmiech i znowu zajęła się przeglądaniem albumu. Azazel wstał rozmasowując obolałe miejsca i wlepił pytające spojrzenie w Mayu. Machnął jedynie ręką i podszedł do szafy szukając czystych ubrań.
-Skończ z tym "nii-chan" bo to debilnie brzmi.-bąknął gdy wyciągnął jakąś czarną koszulkę bez rękawów.
-Jak chcesz Żeluś.-wybuchła śmiechem, a ten zmroził ją wzrokiem.
-Nie prowokuj mnie dzieciaku.-warknął i założył pierwsze lepsze jeansy. Mayu pokazała mu język i przewróciła kartkę po czym pisnęła uradowana.
-Pamiętam to!-wbiła wzrok w zdjęcie,a na samo wspomnienie wybuchła śmiechem. Azel podszedł do siostry i nachylił się by spojrzeć na zdjęcie. Mimowolnie sam się uśmiechnął, choć nie było mu zbyt do śmiechu. Zdjęcie było czarno-białe, jedno z pierwszych, które kiedykolwiek wykonał. Przedstawiało Inanisa z majtkami na głowie, wąsami kota i wiadrem farby, które posłużyło za but. Psocenie się Inanisowi w dzieciństwie było kiedyś ich ulubionym zajęciem. Dziś nie uszłoby im to już płazem. Mayu ponownie przewróciła kartkę.
-Pamiętam to, ukradłam ci aparat i zrobiłam ci to zdjęcie.-fotografia przedstawiała Azazela, wyglądającego na jakieś 8-9 lat. Wymachiwał drewnianym mieczem, a białe włosy zasłaniały mu wielkie oczy-Musiałeś się przefarbować?
-Musiałem. -bąknął i założył koszulkę. Następnie włożył adidasy i nieśmiertelnik, a na koniec swoją ulubioną, zieloną bluzę. Mayu nadęła policzki i odłożyła album. Wstała z łózka i podeszła do gitary stojącej w rogu.
-Przecież ty nie grasz.-wzięła ją do ręki i uderzyła w struny. Azel nie odpowiedział jedynie przyglądając się poczynaniom siostry. Ta zaś zaczęła zmieniać ułożenie palców na gryfie i śpiewać cicho słowa jednej ze swoich ulubionych piosenek.
-Insecure. In her skin. Like a puppet, a girl on a string. Broke away. Learnt to fly. If you want her back, gotta let her shine.
-Nudzi ci się czy co?-jęknął, ale tym razem nie wyrwał jej instrumentu, tylko pozwolił "fałszować dalej". Mayu świetnie śpiewała, ale ...w ich życiu nie było czasu na pasję, dlatego rzadko to robiła. Blondynka zignorowała jego pytanie i dopiero po dłuższej chwili stwierdziła, że czas wytargać go z pokoju.
-Ciągle jęczysz, że masz tyle pracy i co? Całymi dniami śpisz!
-Wolę spać niż mieć ADHD jak ty. Zakochałaś się czy co?-ugryzł się w język, ale słów nie mógł już cofnąć. Temat miłości był dla niej trudny. Bardzo trudny. Odwróciła wzrok, w duchu powoli i boleśnie mordując swojego "narzeczonego". Niby ślub ma być, ale od 200 lat jest przekładany...miała nadzieję, że jej ojciec i Inanis się rozmyślą i dadzą jej pożyć jeszcze parę setek bez takiej wkurwiającej istoty jaką jest MĄŻ.
-No więc coś ty taki zajęty? Akira znowu spieprzył na Karaiby czy co?-zignorowała pytanie brata, ale gołym okiem można było zauważyć, że nie miała dobrego humoru. Super. Wkurwiona Mayu=Nie dożyję następnego dnia...
-Tym razem nie Karaiby.
-Hawaje?
-Nudy.
-Miami?
-Też nie.
-To gdzie ta szuja znikła?
-Ta informacja pewnie cię ucieszy...ten debil stwierdził, że skoro jest zaraz za Lucyferem to ten mu nic nie zrobi. Mylił się i teraz zdycha cholera wie gdzie.
-Co zrobił?
-Odmówił zabicia jakiejś anielicy...nie wiem, kiedy się dowiedziałem on był już na OIOMie...
-Ładne rzeczy się dzieją w tej szkole...za moich czasów panował tu większy porządek.-mówiąc to przechodzili akurat obok starej sali od chemii. Stara, bo najstarsza w Akademii ale dalej używana-Odbudowali ją?-zdziwiła się i bez zastanowienia wparowała do pustej klasy.
-Co ty planujesz, Kukło?-wlazł za nią. Mayu zaczęła zaś mieszać pierwsze lepsze składniki. Azazel nie był dobry z chemii, ale tę mieszankę zapamiętał...aż za dobrze-Nie...Mayu nie...OGARNIJ TO SWOJE PIROMA-za późno. Sala wybuchła doprowadzając Lucyfera do szału, a Gabriela do zawału serca...
Też cię kocham, braciszku!
~
Czemu Mayu wysadziła salę?
Yo: Niestety nawet my nie znamy na to odpowiedzi. Jak kobieta z okresem się uprze to musi to zrobić, a co my poradzimy, że musiała po raz ósmy wysadzić tą samą klasę?!
To jest takie.... Łooo...
OdpowiedzUsuńSumire: Zostałam uśmiercona..
Łoooo... Podoba mi się to... BARDZO!
Silat: Biedny nasz Azazel... Ale co ma znaczyć ten sen... Su nie zadawaj się z nim więcej..
Sumire: Ale...
Silat: Cicho! *porywa Su*
Tak więc..liczę na dalszy rozwój wydarzeń!