Music

niedziela, 8 lutego 2015

Nienawidzić i kochać...Cienka linia



Delilah szła korytarzem, rozglądając się za jakimś zamieszaniem, licząc tym samym, że ktoś przerwie ten nudny początek dnia. Miała też nadzieję spotkać wtedy Akirę. Gdyby widział, jak dobrze radzi sobie jako przewodnicząca, udowodniłaby, że nie jest słaba i "nie spieprzy". Niestety jak na razie nic nie wskazywało, że zdarzy się coś ciekawego... Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i wyszła z budynku szkoły. Rozejrzała się i chciała wrócić do budynku, ale do jej uszu doszło ciche wołanie. Zdziwiona ruszyła w tamtą stronę, ostrożnie stąpając, żeby nie zostać zauważoną. Wychyliła się zza rogu budynku i jej oczom ukazała się pobita, jednak, wciąż przytomna anielica i trzy demony. To jej okazja! Wzięła głębszy wdech :
- Jeśli rozpiera was energia, to wykorzystajcie ją do czegoś bardziej pożytecznego niż bicie słabszych od siebie - podeszła do nich i spojrzała w ich stronę z wyższością.
Jeden z nich, blondyn podszedł do niej, zmierzył wzrokiem i zatrzymał na dłuższą chwilę spojrzenie na dekolcie różowowłosej, po czym spojrzał w jej oczy z pogardą :
- Kim ty niby jesteś, żeby nam rozkazywać, co? - Chciał złapać ją za szyję ale ta odepchnęła jego rękę i wymierzyła dłonią w jego policzek. Chwile później policzek demona przybrał piękny, czerwony kolor. Chłopak gestem ręki przywołał swoich kolegów i moment po tym, Delilah została przyciśnięta przez nich do ściany. Cicho syknęła i szarpała się ale uścisk na jej rękach tylko się zwiększył. Nim się obejrzała poczuła ból i ujrzała pięść wbijającą się w jej brzuch. Towarzyszył temu śmiech całej trójki :
- Dżentelmeni od siedmiu boleści.... - powiedziała między atakami kaszlu, kiedy jej brzuch ponownie przeszył ból od kolejnego uderzenia. Delilah spojrzała w stronę w stronę miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu leżała pobita anielica ale ku jej zdziwieniu nikogo tam nie było. Była w szoku... Chwilę później jednak zdziwienie przerodziło się w głośny śmiech - Tylko na tyle was stać? - ciągle starała się utrzymywać kontakt wzrokowy z oprawcami, mimo, że bała się....i to cholernie. Widocznie jej reakcja wzburzyła zarówno blondyna jak i jego kolegów, bo wyraźnie można było dostrzec żądzę krwi w ich oczach. Następne uderzenie ruszyło w jej stronę tym razem kierowane na twarz. Dziewczyna zacisnęła powieki ale starała się ciągle uśmiechać mimo, że wiedziała, iż w ten sposób ich prowokuje.
Czarnowłosy powoli uchylił jedno oko, spoglądając na widok, który wcześniej przewidział. Nie rozumiał jedynie, po co? Czemu ktoś wtrąca się w walkę, jakiej nie jest w stanie wygrać? Powoli, niemal z leniwym ruchem rozłożył kruczoczarne skrzydła i pozwalając, aby uderzyły o drzewo, na jakim urządzał sobie drzemkę połamały kilka gałęzi. Wleciał do środka, niemal natychmiast powodując przywołanie mrocznej aury na korytarz:
-Koledzy...Wypi
erdalać stąd albo wykastruję. - Powiedział spokojnym tonem, chowając ręce w kieszeniach jeansów.
-A-a-ale Ak...Senpai!
Gdy przewodniczący obrzucił go spojrzeniem typu: ,,Ja nie żartuje'' cała trójka ulotniła się z korytarza. Chłopak jedynie kucnął obok leżącej na ziemi Delilah i szepnął cicho:
-Spieprzyłaś skarbie.
Wzdrygnęła się słysząc szept Akiry przy swoim uchu. W jej głowie zaczęły rozbrzmiewać słowa, których za wszelka cenę nie chciała usłyszeć "Spieprzyłaś"...chwilę później docierały do niej kolejne, obraźliwe wyzwiska pod jej adresem, które nie raz usłyszała od swoich bliskich "Żałosne ścierwo, potrafiące tylko pasożytować na innych" "Mała ladacznica" "bezużyteczny bachor" . Na jej nieszczęście Akira ją uratował a ona bała się ceny, jaką za ten ratunek zapłaci. Wstała z miejsca :
- Może jeszcze oczekujesz podziękowań? - Intensywnie wpatrywała się w ziemię, wiedząc, że może się zaraz przy nim rozpłakać...a była to jedyna rzecz jaką potrafiła robić. Płakać nad swoim żałosnym żywotem…
Chłopak się nie odezwał. Nie współczuł jej, a jego oczy nie wyrażały żadnych emocji -były po prostu puste. Jednak, mimo tego wyciągnął do niej rękę i lekko, delikatnie, jakby bał się, że zaraz rozsypie się pod jego dotykiem pogłaskał ją po głowie. Oczekiwała wszystkiego, od wyśmiania na uderzeniu skończywszy... czegokolwiek, ale nie tego. Zadrżała pod jego dotykiem. Podniosła wzrok i ukazała mu swoje zaszklone od łez, rozszerzone w zdziwieniu niebieskie oczy. Lekko uchyliła usta, żeby coś powiedzieć ale jej umysł był z niewiadomego dla niej powodu pusty. Nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, jakby jej struny głosowe zapomniały do czego służą. Po chwili Akira zabrał rękę i jakby nigdy nic wstał i ruszył korytarzem przed siebie. Delilah szybko otarła oczy rękawem swetra i pobiegła za Akirą dotrzymując mu kroku:
- Naucz mnie walczyć! - krzyknęła z nadzieją w oczach.
-
Odmawiam. - burknął chłopak przyspieszając kroku.
- Czemu? - stanęła przed nim i chwyciła za ramiona, żeby nie mógł iść dalej i jednocześnie jej nie zignorować - Proszę! Zrobię co chcesz ale naucz mnie walczyć!
- Północ, dziedziniec, weź apteczkę. - wywar
czał zdenerwowany chłopak i odpychając od siebie Delilah, znów ruszył przed siebie.
Zirytowała się reakcją chłopaka, ale złość szybko uciekła i została zastąpiona radością. Szybko uciekła do swojego pokoju i była zdecydowana spotkać się z Akirą nie zważywszy na porę ani miejsce i fakt, że będzie tam z nim...
                                                                         ~~~
...jednak w momencie, w którym miało dojść do spotkania cała determinacja i odwaga uciekły, pozostawiając jedynie niepewność i strach przed ponownym upokorzeniem. Wyszła na dziedziniec równo o północy, dzierżąc w dłoni apteczkę. Starała się wyglądać na obojętną mimo, że każdy cień wydawał jej się zmorą, która tylko czeka, żeby się na nią rzucić:
-Twój pierwszy błąd to to, że w ogóle tu przyszłaś Delilah. - powiedz
iał czarnowłosy pojawiając się nagle za dziewczyną, bawiąc się jej włosami. - Nie lubię różu...Jest zbyt...radosny? - wyszeptał nagle powalając dziewczynę na plecy. - Lekcja druga: Zawsze pilnuj pleców.
Nim się zorientowała, zmora zjawiła się jak na zawołanie...w dodatku powaliła ją niezbyt delikatnie na plecy, co Delilah skwitowała wykrzywiając twarz w grymasie:
- Panie przewodniczący..
.moje włosy to moja sprawa, a ja przyszłam tu, żeby nauczyć się walczyć a nie w celu konsultacji związanej z moją fryzurą - odparła najspokojniej jak tylko była w stanie.
-Wstawaj i spróbuj mnie chociaż raz uderzyć. - stwierd
ził chłopak chowając ręce w kieszeniach spodni.
Delilah niechętnie wstała i juz poczuła się na straconej pozycji... chyba zaliczy więcej bliskich spotkań z ziemią niż by chciała...zamach
nęła się i nacelowała pięścią w jego brzuch, starając się nie zamykać oczu. Czarnowłosy złapał ją za rękę wykręcając ją jej, za plecy:
- Lekcja trzecia: Gdy atakujesz, nie odsłaniaj się. - burknął mrużąc oczy.
Mruknęła cicho, spodziewając się takiego obrotu wydarzeń. Myśląc jak się uwolnić, wpadła na najstarszy jak świat sposób powalenia faceta. Lekko się zamachnęła i uderzyła czarnowłosego piętą w krocze.
Akira zmrużył lekko oczy, jednak nie wydał z siebie żadnego dźwięku prócz mocniejszego wykręcenia ręki dziewczynie. Po chwili obrócił ją znów, rzucając na ziemię:
 - Lekcja czwarta: Nie rób tak, bo gdyby to nie były lekcje, to już byś leżała tu połamana!
Różowowłosa starała się nie pokazywać bólu, co nieźle jej wychodziło, bo była do niego w sumie przyzwyczajona - Ale udało mi się cię uderzyć, a to jest najważniejsze - zaśmiała się, siedząc na ziemi.
 -Mhm...A teraz walcz normalnie...- warknął i rzucił w jej stronę shurikenem, który uderzył tuż obok jej ręki. -Spróbuj mnie zranić...- tym razem widać było, że to będzie trudniejsze zadanie...i boleśniejsze...Ale dla kogo? Dziewczyna zbladła, kiedy shuriken przeleciał obok jej ręki. Przegryzła nerwowo wargę i spojrzała na swojego nauczyciela. W duchu pomodliła się o choć odrobinę łaski. Wstała i....kompletnie nie wiedziała co zrobić :
- W takim razie zacznij senpai. -Niemal natychmiast po wypowiedzeniu tych słów przez nią chłopak, rzucił kolejnym shurikenem, który przeleciał obok jej twarzy przecinając policzek. -Już.
Stróżka krwi spłynęła jej po policzku, jednak niespecjalnie przejęła się raną. Bardziej tym jak szybko została ona zadana. Wyjęła sztylet, który miała przy sobie i rzuciła w jego stronę. Jej celność jej nie zawiodła i Akira miał ranę w tym samym miejscu. Była tylko odrobinę większa. Chłopak otarł krew z policzka kciukiem po czym ją oblizał:
 - Ładnie skarbie, ale... - w tym samym momencie, chłopak stał za nią przyciskając jej shurikena do szyi. - Dalej nie chronisz pleców.
Przestraszona Delilah chwyciła nadgarstek ręki, którą przyciskał shurikena do jej szyi i starała się ją odsunąć. Jednocześnie uderzyła go łokciem w brzuch. Akira cicho zaklnął pod nosem, wbijając
dziewczynie boleśnie kolano w plecy. Nachylił się i lekko zagryzł jej prawe ucho:
 -Mówiłem już o zapłacie za trening?
Dziewczyna ledwo wstrzymała krzyk. Zaklnęła pod nosem i juz miała powiedzieć Akirze jakiś złośliwy komentarz, jednak powstrzymała się słysząc o zapłacie :
- Nie...a nie przyszło Ci przez myśl, aby tą lekcję z dobroci serca poprowadzić za darmo..? - mimo, że cała jej dusza rwała się do ucieczki, ciało trwało w bezruchu czekając na przebieg sytuacji.
-A od kiedy demon ma duszę słonko? – zapytał, jeżdżąc językiem po jej szyi. Rękoma przytrzymał mocno jej ręce, aby nie mogła się ruszyć.
- Zostaw mnie! - Krzyknęła, szarpiąc się aby ukryć swoje zawstydzenie tą sytuacją.
-A jak nie? - powiedział i po chwilo przygwoździł ją do ziemi. -Mówiłem, że to, iż tu przyszłaś do był twój pierwszy błąd. - szepnął całując ją w usta.
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. W duchu przeklinała się za naiwność, która po raz kolejny nią zawładnęła. Starała się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji, kiedy oczami wyobraźni zobaczyła uśmiechającego się w jej stronę blondyna i omotana uczuciami, oddając się woli serca, rozchyliła usta pozwalając chłopakowi pogłębić pocałunek. Po chwili chłopak przestał wstając i zostawiając dziewczynę samą sobie:
 - Zapłata przyjęta... Jutro
o tej samej porze. - rzucił jeszcze, nim zniknął za drzewami znów planując iść na cmentarz.
Delilah dopiero po chwili uświadomiła sobie swoje zachowanie i fakt, że chłopaka już nie ma. Zakryła twarz dłońmi, starając się wyprzeć z pamięci niedawno widziany obraz. W dodatku nie pocieszające było to, że podobał jej się ten pocałunek...i chciała więcej. Trudno jej było uwierzyć, że przez chwilę widziała w Akirze swojego chłopaka. Poczuła do siebie obrzydzenie ale usprawiedliwiła to natłokiem emocji, które nią targały. Zerwała się z miejsca i pobiegła za nim. Moment później, dostrzegając jego sylwetkę, wzięła kamień z ziemi i rzuciła prosto w głowę. Także tym razem celność jej nie zawiodła:
- Ty dupku! Nie będzie następnego razu! Nie pozwolę ci się już dotknąć! - fuknęła wkurzona.
Chłopak spojrzał na nią marszcząc brwi:
 -Zamknij się. Jesteśmy na cmemtarzu. - burkn
ął dalej wpatrzony w podobiznę swojej matki na kamieniu. Wyglądała jak on, ale...ona nie miała prawa zwać się jego matką. Zabił ją, bo taka była pokuta...Nieprawdaż?
- Pieprz się - prychnęła. Nie była na niego zła. Był po prostu demonem i taki miał charakter...była
wściekła na samą siebie i krzycząc na Akirę starała się wyzbyć tej złości - Nagle zacząłeś się w pobożnego bawić? Może jeszcze się pomodlisz?Spojrzał na nią po czym po chwili stał trzymając ją za szyję. - Uważaj do kogo mówisz... Nie jestem jednym z tych, których możesz obrażać do woli. - zacisnął mocniej rękę, wbijając pazury w jej szyję i raniąc ją do krwi. Jego czerwone oko zalśniło niebezpiecznie, jakby miał zamiar zabić ją tu i teraz, jednak po chwili puścił ją, pozwalając by upadła na ziemię. Poprawił grzywkę upewniając się, iż niebieskie oko dalej pozostało niezauważone. Ona natomiast trzymając się za szyję, starała wdychać jak najwięcej drogocennego tlenu i kaszląc tak mocno, jakby miała za chwilę wypluć płuca. Patrzyła na Akirę złowrogim wzrokiem, kiedy jej spojrzenie przykuło coś, co z początku umysł kompletnie wykluczył. Powaliła chłopaka na ziemię, skacząc na niego i nim zdążył zareagować odsłoniła jego grzywkę:
- Niebiskie...oko.
.? - spoglądała w zdziwionego Akirę.
-Nie jestem bękartem, okej?! To oko nie jest moje! - wywarczał chłopak, spoglądając na nią zły. Pewne było to, iż jeden zły ruch zrobiony przez Delilah może zasugerować o śmierci lub życiu dziewczyny, bowiem wiedza o niebieskim oku kogoś spoza Yume, która leżała w grobie nie była chłopakowi na rękę.
- Spokojnie, nie musisz się tak złościć. Nie pochwalę się nikomu, że znam twój sekret...- uśmiec
hnęła się miło -...ale dajesz mi lekcje walki, bez żadnego rodzaju zapłat.
-Nie bawię się w szantaż Delilah. - warknął. - Myślisz, że dla kogo lepiej, że znasz mój sekret? Kilka zmian danych i nikt się nie dowie, że kiedykolwiek dotarłaś do APZ. - powiedział na tyle spokojnym głosem, iż wydawało się to niemal straszne. -To nie jest sekret. Oko naprawdę nie jest moje, a tłumaczenie każdemu tego z osobna, byłoby kłopotliwe.
Westchnęła zrezygnowana. A przez chwile wydawało się być tak pięknie :
- W takim bądź razie, tym bardziej będę siedzieć cicho. - Przegryzła wargę - Muszę Ci płacić w taki właśnie sposób? Nie ma czegoś innego co mogłabym zrobić w zamian za naukę?
-Deli... -wyszeptał chłopak kładąc swoją dłoń na jej policzku i spoglądając jej w oczy. - Możesz mi tylko wybaczyć. - szepną
ł z kamienną twarzą. Przejechał kciukiem po jej gładkiej skórze od oka aż do ust.
Przez jej ciało przebiegł dziwny dreszcz a serce przyćmiło umysł wielkim szyldem z napisem "pocałuj go". Dziewczyna starała się jednak pozostać równie obojętna co Akira i delikatnie pokiwała głową, czując, że to wszystko co jest w stanie zrobić.
Czarnowłosy zaśmiał się, patrząc na nią dziwnie. To nie był śmiech radości czy też smutku... Był pusty - zapewne jak i sam jego właściciel:
 - Delilah nie kiwaj głową jak nie wiesz o co chodzi. - powiedzi
ał, dając jej pstryczka w nos.
- Au! - Dziewczyna złapała się za nos. Z zawstydzenia na jej policzki wkradły się rumieńce. Patrząc na Akirę stwierdziła, że...zazdrości mu. Tej obojętności, chłodu...chciała taka być. Wiedziała jednak, że jest to tylko odległym marzeniem. Dała czarnowłosemu pstryczka w nos - O co w takim razie chodzi?
Akira złapał ją za oby dwie ręce wbijając w nie swoje czarne pazury. Co prawda nadal leżał pod nią jednak było widać, że to on tu rozdaje karty. -To ja go zabiłem. - szepnął
. Słowa wydawały się nie wypowiedziane przez niego, ale przez wiatr. Jednak baczny wzrok Akiry wbity w Delilah rozwiewał wszelkie wątpliwości do tego, kto to wypowiedział. Przez chwile nie mogła zrozumieć sensu wypowiedzianych przez niego słów... ale moment później wszystko stało się jasne. Właśnie siedziała na kimś kto pozbawił życie prawdopodobnie jedyną osobę, jaką była w stanie obdarzyć miłością. Jej umysł podsuwał najróżniejsze pomysły - od wybuchnięcia płaczem przez samobójstwo po odcięcie głowy chłopakowi. Ona jednak tylko prychnęła:
- Dlaczego mi to mówisz? Oczekujesz, że zacznę płakać i rzucę ci się w ramiona? - Jakimś cudem wyrwała się Akirze i odsunęła. Musiała iść. Odejść stąd jak najszybciej. Nogi jednak odmawiały współpracy, przez co różowowłosa dalej siedziała na ziemi. Chłopak przeczesał sobie włosy ręką i spojrzał na nią bez skrupułów:
- A może mam taki kaprys?
- Możesz sobie w dupę wsadzić te twoje jebane kaprysy! - Rzuciła się na Akirę. Zaczęła bić go pięściami gdzie popadnie, jednocześnie pozwalając łzom, aby spływały swobodnie po jej policzkach.
Chłopak jedynie przytulił ją do piersi trzymając mocno jej dłonie, aby tym razem mu nie uciekła. -Wolisz żyć w kłamstwie? - zapytał nie patrząc na nią, tylko gdzieś za jej plecy. W ciemność.
- Nie.... - Dziewczyna przestała się szarpać, jednak nie chciała, żeby ją dotykał. Tymi samymi dłońmi, które pozbawiły życia jej ukochanego. - Puść mnie.
-A jak powiem nie? - zapytał ściskając mocniej jej dłonie. - Posłuchaj Delilah...Trzymaj się ode mnie zdala, bo właśnie tym kończą się kontakty ze mną: śmiercią. Nienawidź mnie, próbuj zabić, ale nigdy nie stawaj po mojej stronie. - w tym samym momencie, gdy to powiedział, puścił jej ręce i ponownie wrócił do siedzenia na grobie swojej matki, z głową opartą tuż obok jej podobizny na nagrobku. Nie odpowiedziała mu. Wstała czym prędzej i odeszła, ostatni raz na niego zerkając. Nie była jednak w stanie daleko pójść. Usiadła pod drzewem i wybuchła płaczem. A myślała, że jej życie nie może być jeszcze gorsze...

6 komentarzy:

  1. Łaaaa! Notka świetna. Ale CZEGOŚ mi tu brakuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszelkie ewentualne zażalenia do Julki! *tak Julka czuj się wkopana*

      Usuń
    2. Polecam się!
      No wiesz...to ty powinnaś zmotywować Akirę do CZEGOŚ. To znaczy...nie żebym to popierała...
      Delilah - Jak tak bardzo chcecie gwałtów, to niech któraś z was da się zgwałcić...NIE WKOPUJCIE MNIE MENDY!

      Usuń
  2. Setsuna: Ale ja nie chce!
    Sumire: Ej... uspokój się...
    Setsuna: Nie! *rozwala pokój*
    *20 minut później*
    Setsuna: Okej możemy komentować dalej... To było takie.. Ja nie mogę po prostu..
    Maki: Chodziło jej o to, że było mega!
    Setsuna: Dokładnie! Deli to mój mały mistrz! Ubóstwiam ją!
    Sumire: Program ochrony czas zacząć...
    Maki: Jesteście jakieś nadwrażliwe...
    Sebastian: Właśnie... Akira dobrze zrobił..
    Setsuna: Nie udzielaj się!
    Co do notki, cud miód orzeszki kolorowe misie. Czekam na więcej.
    Do zobaczenia moje owieczki!
    Sebastian: I tak uważam że Akira ma racje.
    Setsuna: Temu panu już dziękujemy...
    Maki: *wpycha wszystkich do Narni* Papapa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Azazel: a podobno to ja jestem zły...
    Lucy: Obaj jesteście źli...
    Azazel: Nie. Su mnie zmiękcza ;-;
    Lucy: Do mnie pretensji nie miej...
    Azazel: To do kogo?
    Lucy: Eeee...eee...ee KIBA
    Kiba: Mnie nie wkopuj...ja "nie żyję".
    Azazel: Ki...ba? *obrywa panelem podłogowym*
    Lucy: Dowiesz się potem...
    Co do notki....Akiro jak ja cię kocham...i nienawidzę...i Boże zmieniam się w Asharę! Ja nie chce! Deli...powodzenia...na pewno dotknął cię ostatni raz...taa...na pewno...

    OdpowiedzUsuń