Music

wtorek, 19 maja 2015

Wiemy jacy jesteśmy, ale czy to znaczy, że znamy siebie?

Szłam korytarzem szkoły nie zwracając uwagi na otoczenie. Nie wiem czemu poszłam na lekcje, ale dzięki temu mogłam choć przez chwilę przestać myśleć o tym co się ostatnio wydarzyło. Wciąż nachodziły mnie wspomnienia i nie ważne co bym zrobiła one nie przestawały napływać. Obrazy pełne bólu i krwi. Szczególnie okrutne były te z tej potwornej nocy, która zmieniła moje życie...
Zadrżałam z zimna i otuliłam się ramionami. Wbiłam spojrzenie w posadzkę i przyspieszyłam kroku aby jak najprędzej znaleźć się w swoim pokoju.

- Cała drżysz, może chcesz bluzę?- cicho doszedłem do dziewczyny i rozpiąłem zamek bluzy gotowy zachować się jak dżentelmen. Była naprawdę ładna, a on od ostatnich kilku dni nie przebywał w towarzystwie żadnej dziewczyny, co spowodowała wizyta Iroshiego. Z zatroskanym spojrzeniem czekał na odpowiedź dziewczyny.
Wystraszona odskoczyłam w bok i spojrzałam na człowieka zakłócającego mój spokój. Odgarnęłam z oczu grzywkę i zlustrowałam go badawczym spojrzeniem.
- N-nie dziękuję. Nie trzeba...
Mruknęłam cicho pod nosem i zmusiłam się do jakiegokolwiek uśmiechu w ramach podziękowania.

Jej nieśmiałość tylko dodała jej urody.
- Mimo to nalegam- kontynuował- sprawisz mi przykrość jeśli odmówisz mojej pomocy.

Był miły...i co z tego? Nie miałam głowy do ckliwych tekstów na podryw od których robiło się niedobrze.
- Naprawdę dziękuję ale dam sobie radę. Nie potrzebuję twojej pomocy.
Zadrżałam ponownie. To nie zimno...to coś innego... Strach płynący ze wspomnień.

Zatrzymałem się na chwilę, przez chwilę poczułem, że to co robię nie jest w porządku, zwłaszcza, iż ta dziewczyna ma prawdziwego doła. Nie wiedzieć czemu chciałem coś dla niej zrobić. Może... może dlatego, że po śmierci matki potrzebował bliskości? Nie jakiejś pierwszej lepszej dziwki. - Rozumiem...- odezwał się już trochę ciszej, chciał zapomnieć o smutku i starał się być taki jak zwykle- Może nie powinienem się wtrącać, ale czy coś cię gryzie?
Spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich... szczerość..? Zbita z tropu pytaniem odwróciłam wzrok i wbiłam spojrzenie niebieskich oczu w ziemię jednocześnie bawiąc się materiałem bluzki. To dziwne ale znowu czułam się jak dziecko nie potrafiące poradzić sobie z problemami...właśnie dlatego lubię być sama... 
- To nic takiego... po prostu..coś mi się przypomniało.. 
- "Przeszłość boli najbardziej, jest jeszcze gorsza od otaczającej nas rzeczywistości, która sama w sobie jest bolesna"- powtórzył słowa matki, po chwili zdając sobie sprawę, że zrobił to na głos- To znaczy... eh...
Uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa i spojrzałam mu w oczy.
- Piękne.. a zarazem straszne. Wszystko dlatego, że prawdziwe. 

- Racja. To słowa pewnej osoby, która opuściła mnie trochę za wcześnie... nigdy nie myślałem, że przypomnę sobie o tych słowach w takiej sytuacji. W ogóle to nie przeszkadzam? Widzę, że chcesz być sama i tak... nie wiem czy mogę zostać czy mam sobie iść...?- no cóż, 30 lat temu robiłem w teatrze- pomyślał szczerząc kły w duchu. Patrząc zakłopotanie w jej oczy grał dalej.
Wzruszyłam ramionami patrząc na niego.
- Jeśli chcesz możesz zostać. Przynajmniej przestanę rozmyślać... W ogóle to - wyciągnęłam do niego dłoń - Nazywam się Sumire Hirata a ty?

Uśmiechnąłem się w duchu.
- Issei- uścisnął niezwykle delikatnie jej dłoń, nie przestając patrzeć w jej oczy- Issei Sarimu. Miło poznać- sztuczny uśmiech.

- Mi również miło poznać. A teraz żegnam.
Odwróciłam się na pięcie i wyciągając z kieszeni paczkę papierosów odpaliłam jednego. Ruszyłam do jednego miejsca gdzie mogłam być sama i nie widzieć sztucznych uśmiechów. Na cmentarz.

-Hej!- zawołał za nią- Jeśli chodzi o fałsz w postaci uśmiechu, to przepraszam! Nie moja wina, że w tym stanie nie potrafię uśmiechać się szczerze- posmutniał.
Zatrzymałam się i ponownie zmierzyłam go wzrokiem.
- Posłuchaj nie potrzebuje łzawych cytatów i uścisków na pocieszenie... tylko spokoju. Jeśli masz zamiar go zniszczyć to lepiej od razu odejdź.

- Nie, chciałem po prostu pomóc- mówił- Tak się trzęsłaś, że się lekko zmartwiłem.
- Zupełnie niepotrzebnie... - kompletnie nie rozumiałam o co mu chodzi i jaki ma interes w stosunku do mnie.
- Lubię pomagać- Issei jakby czytał w jej myślach, kłamał, ale nie chciał odpuścić- A ty aż razisz samotnością, poczułem się za to... odpowiedzialny. Mam przynajmniej czyste sumienie, że spróbowałem.
Wywróciłam oczami. Lubi pomagać...? Może jeszcze świnie potrafią latać...
- Masz czyste sumienie? Wspaniale! A ja wcale samotna nie jestem, więc spokojnie nie czuj się odpowiedzialny..

-Wiesz, to nie do końca jest zależne ode mnie- powiedział z zakłopotanym uśmiechem.
- Dobrze no to co mogę zrobić żebyś zrozumiał, że jestem wdzięczna ale nic mi nie jest?
-Cóż... mogłabyś na przykład umówić się ze mną na kawę. Dzisiaj?- będąc w niepewnej sytuacji zdobył się na uśmiech, patrząc jej w oczy.
- Dobra. - uśmiechnęłam się. - Gdzie?
-Znam pewną ciekawą kawiarnie, całkiem blisko- ożywił się, widząc jej nagłą zmianę nastroju.
- Prowadź. - podeszłam do niego bliżej.
-Zatem chodźmy- dał znak by szła przodem i dołączając do niej nałożył bluzę na ramiona dziewczyny. Sam odczuwał narastający chłód. Olał go mówiąc krótko, bo pochłaniała go ekscytacja.
- Dziękuję - ruszyłam przodem poprawiając bluzę którą założył mi na ramiona.
- Gdzie dokładnie?

-Widzisz tamten szary budynek?- zbliżył się do niej pokazując palcem w wspomniane wcześniej miejsce- Zaraz za nim jest ta kawiarnia. Mówiłem, że niedaleko- uśmiechnął się.
Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam i jak najszybciej odsunęłam się od chłopaka.
- C-chodźmy... - zarumieniłam się delikatnie i ruszyłam w stronę kawiarni.

Niespostrzeżony uśmiech wkradł się na jego twarz. To było to. Po kilku minutach dotarli na miejsce. Zajęli dwuosobowy stolik i zasiedli przy nim. Gdy przyszedł kelner Issei spytał dziewczyny co chce zamówić.
- Poproszę moccę z bitą śmietaną.
Uśmiechnęłam się na samą myśl o słodkiej kawie z dużą ilością bitej śmietany. Spojrzałam na chłopaka przede mną.

-Proszę to samo- rzucił do kelnera i odwzajemnił miłe spojrzenie. Kelner po przyjęciu zamówienia odszedł by zaraz wrócić z dużymi kubkami mocci z bitą śmietaną. - Mmm... pijasz świetne kawy- pochwalił gust.
- Nie sądziłam że ta kawa ci posmakuje... - wskazałam na niego palcem po czym wzięłam na niego trochę bitej śmietany i oblizałam go.
- Widzisz wszystko ze mną w porządku..

Zamyślił się widząc jej gest, lecz szybko wrócił na ziemię.
- Mogę cię jeszcze nie jednym zdziwić- puścił oczko do towarzyszki- Widzę widzę. I ani myślę zmieniać ten stan rzeczy- to powiedziawszy uśmiechnął się i delikatnie zbliżył swoje nogi do jej pod stolikiem.

Wzięłam na palec kolejną porcję bitej śmietany i powtórzyłam całą czynność po czym przysunęłam się do niego bliżej. Pochyliłam się nad stolikiem patrząc mu w oczy i czekając na jego reakcję.
Najpierw chciał ubrudzić jej nosek śmietaną. Jednak widząc jej zachowanie uśmiechnął się i po nachyleniu zbliżył usta do jej warg. Zawahał się przez chwilę, lecz po sekundzie delikatnie objął jej wargi swoimi.
Odsunęłam się natychmiastowo. Nie mogę...przed oczami stanął mi obraz czarnowłosego chłopaka. Wstałam i spojrzałam na niego.
- Ja nie mogę... muszę już iść..
Błyskawicznie ruszyłam w stronę akademika.

-H... Hej! Matte!- zawołał za nią i zapominając o zapłacie ruszył za nią- Co się stało?
- Nic takiego...ja po prostu nie mogę. To nie twoja wina... - Nie mogłam dopowiedzieć jednej rzeczy "jest ktoś inny". Czy faktycznie jest ktoś inny? Westchnęłam cicho i wbiłam wzrok w ziemię.
-Rozumiem... masz kogoś innego- westchnął podłamany- ja i tak.. ten no... miałem już iść i w ogóle- ze speszenia plątał mu się język.
Kiwnęłam delikatnie głową.
- Przepraszam... - szepnęłam cicho i odeszłam.

Patrzył chwilę za nią, aż znikła mu z oczu. Żałował tak zmarnowanej szansy. A co jeśli to znak? Może po śmierci mama zaczęła mnie pilnować i odganiać od złych zachowań? To do nie podobne- myślał. Do jego oczu nadeszły łzy, stłumił je i wsadziwszy ręce do kieszeni ruszył w swoją stronę.

4 komentarze:

  1. Znalazlam kilka sformulowaniami, ktore brzmialy troche dwuznacznie nie mam do czego sie przyczepic. Tekst jest przejrzysty, zdania nie maja zadnych karygodnych bledow. Sama tresc jest bez zarzutu, ale nie moj klimat, dlatego nie bede sie wypowiadac^^. Bardzo milo sie czytalo.

    OdpowiedzUsuń
  2. PASZOŁ WON OD SUMIRE SZUMOWINO.
    Sumire x Azazel forever ;-;
    Sumcia jak zawsze cudowna ^.^
    Notka trochę o niczym, ale nie mówię, że to coś złego!
    Co nie zmienia faktu, że....KYSZ, KYSZ, KYSZ od Sumci! *Wyjmuje krzyż i wodę święconą* Gdzie mój habit?!
    No to ten...ogólnie bardzo w porządku. 👍

    OdpowiedzUsuń