Nienawidził ludzi i ziemii. Zdecydowanie wolał już obracać się w towarzystwie zakłamania i oszustw, a więc czemu...? Dlaczego to wszystko potoczyło się w ten sposób?
-Sensei! To prawda, że ludzie są jak płatki wiśni?-zapytała Tina.
Jej brązowe włoski unoszone przez wiatr dodawały tylko jeszcze więcej uroku dziewczynce. Swoje niebieskie ufne oczka skierowała w stronę bruneta, który jakby nie zauważając jej obecności patrzył przed siebie.
-Nie Tina. Ludzie są jak wiatr. Przemijają tak szybko jak i on.-odparł demon po chwili namysłu.
Dziewczynka wstała na równe nogi i stanęła przed nim. Jej malinowe usta wykrzywiły się w grymas niezadowolenia.
-Och daj spokój...Ty na razie jesteś niczym tornado.-odparł targając jej włosy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wspomnienia. Czemu musi je posiadać? Dobrze wie, że mógłby je usunąć, a jednak...Nie potrafi się ich pozbyć. Mimo, iż jego ciało pochłania mrok, dalej kurczowo się ich trzyma.
-Czemu tu jesteś?-warknął do Xaverego stojącego za drzewem.
Demon z psotnym uśmieszkiem na twarzy wyszedł do Akiry. Niemal na pierwszy rzut oka dałoby się rozpoznać, iż są rodziną. Ich czarne włosy niczym się różniły.
-Obserwuję Cię kuzynie.-powiedział, a jego zielone oczy zabłysły złowrogo.
Nie lubił swojej rodziny. Każdy z rodu Masaoli był niczym. Wszyscy bez wyjątku nie posiadali duszy.
-Mam dla Ciebie ciekawą informację. Podobno masz brata.-dodał po chwili cicho chichocząc.
Akira wstał pośpiesznie zagryzając wargę. Nie...Przecież ojciec nic nie mówił. Nie chciał, nie lubił dzieci...
-Jeśli kłamiesz...
-Sam sprawdź.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rzadko przychodził do posiadłości. Za każdym razem, gdy przestępował jej próg widział wszystkie krzywdy jakie spotkały jego i innych mieszkańców willi. Starał się od wieków wymazać obraz twarzy ojca ze swojej głowy, niestety bez rezultatów. Westchnął cicho, gdy jakaś służąca powitała go kłaniając się nisko. Dobrze widział wypalane blizny na jej policzku mające za zadanie ,,nauczyć ją dyscypliny''.
-I tak wiem, że tu jesteś.-warknął odwracając się, aby stanąć twarzą w twarz z ojcem.
Najbardziej bał się tego podobieństwa. Te same czarne włosy, puste oczy i ten sam szyderczy uśmiech. Nigdy nie chciał być taki jak on, a jednak...Nie mógł nic na to poradzić.
-Witaj. Dawno Cię nie widziałem.-powiedział szorstko wyciągając rękę, aby położyć ją na ramieniu syna, który zrobił krok w tył. Mężczyzna cofnął dłoń. Akira bez słowa ruszył przed siebie poszukując chłopca o którym wspominał jego kuzyn.
-Jeśli szukasz Akise to jest niedaleko twojego pokoju.
Brunet tylko kiwnął głową i ruszył w tamtym kierunku. Mijając kolejne pokoje powracały wspomnienia. Pamiętał jak uciekał tymi korytarzami, jak błagał o litość. ,,Nigdy więcej''-pomyślał. Nagle poczuł jak coś odbija się od niego. Spojrzał w dół i ujrzał chłopca, który był niemal jego odbiciem ze starych czasów. W oczach Akise chował się strach i po wątpienie. Akira bez zamienienia z nim choćby słowa wiedział, kim jest i co przeżył. Przykucnął i najnormalniej w świecie przytulił do siebie chłopca. Wiedział już wtedy ile to dla niego znaczy.
Po ich pierwszym spotkaniu starszy z Masaolich częściej odwiedzał dom. Obiecał Akise, że go stąd zabierze. Podał mu dokładną datę, a jednak...Wszystko się spierdoliło...Albo raczej...Musiał spierdolić wszystko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Akira już od dłuższego czasu dość często przylatywał na Ziemię, a co dziwniejsze zawsze do tego samego miejsca. Oczywiście i tym razem nie było inaczej. Demon rozejrzał się wokół sprawdzając czy, aby na pewno nikt go nie śledził. Po chwili jednak otworzył drzwi i wszedł do środka szybko zamykając je za sobą, aby zimne powietrze nie dostało się do środka. Akira nie zdążył jeszcze dobrze zdjąć butów, gdy pierwsze z dzieci rzuciło mu się na szyję mocno ściskając.
-Senpai przyszedł!
-Tak! Senpai!
Brunet tylko posłał w ich kierunku zmęczone spojrzenie. Pogłaskał brązowowłosą dziewczynkę po głowie, a po chwile spojrzał na stojącego nieopodal chłopca. Budynek, w którym znajdowało się 10 dzieci można było nazwać sierocińcem. Oczywiście nikt nie wie o jego istnieniu, a osobą, którą dba o nie jest sam Przewodniczący. Znajdowały się tu dzieci od 5 do 11 lat, które demon uratował przed pewną śmiercią. Cedrik i Cercila byli bliźniętami, ale jednak nie byli do siebie podobni. Ona posiadała karmelowe włosy, natomiast chłopczyka miały kolor blond. Dzisiaj mijało 8 lat odkąd Akira ich odnalazł. Znalazł ich w lesie. Porzucone dzieci złożone w ofierze nieistniejącemu Bogu, w którego wierzyli Ci naiwni ludzie. Starsza o rok natomiast była Tina, którą trafiła tutaj jako pierwsza. Matka sprzedała ją do burdelu, aby móc zarobić dodatkowe pieniądze na picie-tak była alkoholiczką. Obok niej nieśmiało spoglądający chłopak w tym samym wieku był przez wiele lat pupilkiem do zabawy demonów. Nikt nie wie ile wycierpiał, a odzywał się niezwykle rzadko. Wszyscy tutaj przezywali go Haru. Oczywiście znajdowało się tu także o wiele więcej dzieci, które mają podobnie tragiczne historie. Dla wszystkich cały świat tworzyła jedna osoba-Akira.
-Popatrz senpai! Mam już wszystkie stały żeby!-krzyknęła Cercila uśmiechając się radośnie.
-Nie prawda.
-Prawda.
-NIE!
-TAK!
Brunet zaśmiał się cicho i pogłaskał bliźniaki po głowie. Po chwili przeniósł wzrok na głąb pokoju, gdzie reszta dzieci również uśmiechało się do niego i podskakiwało, gdy każdemu z osobna pomachał.
-Kiedy Senpai pokaże nam swojego brata?-zagadnął Fuu.
Był najstarszy z nich wszystkich i jako jedyny nigdy się nie uśmiechał. Posiadał fiołkowe oczy i białe włosy. Kiedyś, gdy nie mógł spać wyznał Akirze, że jego rodzice chcieli go udusić podczas snu tylko za to, że widział rzeczy, których inni nie dostrzegali. Co dokładniej zapytacie? Anioły i demony. Chłopiec miał bardzo dobrze rozwinięty szósty zmysł, dzięki któremu potrafił odróżnić ludzi, od stworzeń spoza ich świata. Jego rodzice bali się rzeczy, które im opowiadał i postanowili, go wyrzucić.
-Dzisiaj w nocy.-odpowiedział posyłając mu uroczy uśmiech.
Jedynie przy dzieciach Akira uśmiechał się i stawał się tak samo uroczy jak i one. Były jego ostoją, dzięki której potrafił chociaż przez chwilę przepędzić mrok ze swojego serce.
Po wielu godzinach zabaw z nimi i jedzeniu spaghetti, babaczek i innych przysmaków które sam dla nich zrobił nadszedł czas rozstania.
-Będziemy czekać!-wykrzyknęły wszystkie razem, gdy drzwi zatrzaskiwały się za nim.
Chłopak spojrzał na zegarek cicho wzdychając. Jeszcze godzina, a jego brat będzie wolny. Sprawi, iż chociaż on zasmakuje dzieciństwa, którego tak bardzo sam niegdyś pragnął. Rozłożył skrzydła po czym odbijając się od ziemii wzniósł się w powietrze. Ta noc miała zmienić wszystko w życiu ich wszystkich.
Budzik zadzwonił sprawiając, iż Akira powoli otworzył oczy zerkając na zegarek, który ukazywał północ. Szybko ubierając na siebie białą koszulę i czarne jeansy wyleciał przez okno. Opuszczając Akademik myślał jedynie o uśmiechu na twarzy brata, który tak bardzo w niego wierzył. Zdawał sobie sprawę, że to on był jego ostoją, która trzymała go cały czas przy życiu. Był już w połowie drogi, gdy wiatr mocniej zawiał, a komórka zaczęła dzwonić.
-Halo?
Jedyne co usłyszał do głośny płacz dzieci...Rozpoznał go.
-To kto pierwszy?-zapytał tajemniczy głos.
I nagle połączenie się zerwało. Zacisnął dłoń na na komórce, która po chwili zamieniwszy się w pył odleciała wraz z wiatrem. Niemal natychmiast zawrócił i pognał ku kamieniczce. Całe jego ciało mu się trzęsło. Zapomniał o czymkolwiek-teraz liczyło się tylko życie tych dzieci. Nie przejmował się tym, iż powoli zaczynał odczuwać zmęczenie. Machał skrzydłami tak szybko jak tylko mógł, a gdy tylko wylądował z rozpędem otworzył drzwi. Ujrzał kilka demonów trzymających dzieci za włosy, które płakały. Jedynie Haru i Tina spoglądały na Akire z cichą nadzieją, że im pomoże. Zawsze to robił i tym razem również zamierzał.
Złamałeś zasady...A teraz kara.
Nie musiał go widzieć, a i tak wiedział czyj głos usłyszał. Po chwili upadł na ziemię zwijając się z bólu. Czcigodny Lucyfer nie potrzebował ciała, aby być, a żadna odległość nie ratowała jego ofiar.
Podnieś wzrok Akira. Patrz co zrobiłeś.
Masaoli posłuchał się i mimo bólu spojrzał na dzieci. Tina, Haru i Fuu jako jedyni spuścili wzrok zawiedzione. Później obserwował jak każde z nich ginie w męczarniach. Bliźnięta zostały spalone żywcem, a najmłodsza dziewczynka uduszona. Na sam koniec pozostali Tina i Fuu. Oby dwoje w ostatnim momencie spojrzały na niego tak jak i wszystkie inne dzieci, ale tylko one ośmieliły się odezwać.
-Umrzemy, bo to jest nasze przeznaczenie.
Nad nimi znęcali się najdłużej. Wreszcie dzieci, złamane psychicznie same błagały o śmierć. Akira widział, że nawet w ostatnich chwilach swojego życia patrzyły na niego z nadzieją, że się podniesie i im pomoże, a potem...Ich ciała upadły na ziemie nieruchome, pozbawione ducha i chęci życia. Demony znikły pozostawiając Przewodniczącego samego z ciałkami niewinnych. Strużka krwi która, wreszcie do niego napłynęła zabarwiła jego ubranie, skórę i twarz na czerwono. Wtedy zrozumiał...Jedyne co im dawał to nadzieję. Tworzył magiczny świat, w którym te ludzkie dzieci miały żyć szczęśliwie.
-Przepraszam...Akise...-wyszeptał po czym ponownie zaczął zwijać się przez ból zadawany mu przez Lucyfera.
- Co kurna! - łzy w oczach - Lucek podła świnia !
OdpowiedzUsuńSakura: Czego spodziewałaś się po dyrektorze demonów? - zapytała bez emocji.
Hana: Demony mnie przerażają... - chowa się w kącie
- Nie wiem... Wzruszyłam się dobrym Akirą.
Sakura: Moja siostra skończyła tak samo...
Hana : Sakura! Cichaj już! - zamyka jej jadaczkę.
... T.T
Xavery? Zielone oczka... brzmi znajomo :D
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam, wzruszające :'(
Dzięki :D
UsuńO jezu ;-; Jak mogłaś Julu ;-;
OdpowiedzUsuńSofia: Łeeee ;-;
Alek: Spokój baby... *tuli je*
Dlaczego te dzieci musiały umrzeć ;-; *ryczy*
To było niefajne ;-;
IDŹ DO DIABŁA ;-;
*wybucha płaczem i ucieka do szafy*
Alek: DZIĘKUJĘ JULKA... MUSZĘ TERAZ PILNOWAĆ RYCZĄCYCH BAB ;-;
Buahahaha <3 Loffki :3
Usuń