-Nie przesadzasz czasem?-starałam się zachować spokój, ale w środku wręcz mnie nosiło.
-Nie.
-Inanis, ja uciekłam raz. RAZ. I zaraz mam być pilnowana?! Nie przesadzasz czasem?!
-Tak. Owszem, uciekłaś raz. Ale to nie ja złamałem temu aniołowi nos.-wlazł mi pod nogi i nie przeprosił-Ani nie zwyzywałem nauczyciela-ta anielica gadała głupoty-Ani też nie ja przyszedłem z kacem na lekcje.-ciesz się, że tylko z kacem.
-Dobra...ale moim zdaniem i tak przesadzasz.-cholera ciemna no! Teraz to już nie zwieję, a chciałam zobaczyć...chciałam zobaczyć Eve. Jej rodzinę, dowiedzieć jak minął jej ostatni wiek...
Ale niestety moje plany legły w gruzach.
Czemu?
Bo Inanis stwierdził, że mam być pilnowana przez samego przewodniczącego...głupie, nie?
Chodziłem cały nabuzowany od rana. Jak ten cholerny Inanis może mnie o to prosić?! Hellol! I`m demon and I very bad...Sam cały czas uciekam z lekcji, a Lucyfer i tak ma to w dupie dopóki jako tako nie dokuczam ptasim móżczkom! A ja chciałem przespać kolejną lekcje na cmentarzu...ehhh...KIJ WAM WSZYSTKIM W OKO!
Szłam niczym potulny baranek za tym imbecylem. Jak go tu się pozbyć? Wsadzić do kotła z wrzątkiem czy...wsadzić do kotła z wrzątkiem? Byłam zbyt zajęta rozmyśleniami, że nie zauważyłam jak na kogoś wpadłam.
-Jak łazisz imbecylu?!
-Agony...to jest Akira.-Inanis strzelił typowego facepalma. A więc to on...no i? Łazi jak imbecyl.
-IMBECYLU?! Ty mała pokrako...-żyłka na moim czole niebezpiecznie za pulsowała, a po chwili policzki dziewczyny zostały rozciągane we wszystkie strony przez moje pazury. Wściekłe spojrzenie i tak zostało rzucone Inanisowi.
Odepchnęłam demona od siebie czując, że jeszcze chwila a rozerwie mi twarz. Miałach ochotę wydłubać mu oczy lecz karcące spojrzenie Inanisa sprawiło, że tylko prychnęłam i oparłam się o ścianę.
-Twój pomysł.-mruknęłam i poczęłam poszukiwania paczki papierosów, która powinna spoczywać w mojej kieszeni. Powinna....lecz została w pokoju.
-Akira, mam nadzieję, że Lucyfer zdążył cię poinformować?-zapytał Iniś nie zwracając uwagi na moją podrapaną twarz. I to jest niby moja niańka?! Ja bym go katem nazwała!
-Wiesz, że Cię za to nienawidzę?-mruknąłem patrząc spod byka na Inanisa. Stary dziad i to nadopiekuńczy chociaż ciekawe jaka jest między nami różnica...W końcu już trochę długo mam te 16 lat. -A ty mała wiesz, że ja wyznaje kary cielesne?
-Połowa Piekła mnie nienawidzi.-Inanis wysyczał z uśmiechem. W tym akurat prawda. Gdyby nie jakieś tam w cholerę pokrętne pokrewieństwo z Beelzebubem i to, że Lucyfer go "osłania" to leżałby martwy-Widzę, że wiesz wszystko i-podszedł bliżej chwytając go za bluzę-Jedno przewinienie, twoje lub Agony to leżysz martwy.-puścił go i ruszył w kierunku wyjścia posyłając mi tylko przepraszający uśmiech.
-Zgiń!-fuknęłam wściekle i przerzuciłam wzrok na Pana Przewodniczącego-A ja wyznaję piękną religię o nazwie "Mam cię w dupie i nie właź mi w drogę".-ruszyłam w przeciwnym kierunku co Inanis. Aż mi się na lekcje iść zachciało...
Westchnąłem poszedłbym wkopać temu staremu zgredowi, ale złapałem tylko jakiegoś chłopaka za bluzę krzycząc: -POKEMON WYBIERAM CIĘ!-po czym rzuciłem w Inanisa, który po chwili leżał na ziemi niczym spłaszczona żaba. Nie czekając ani chwili dłużej ruszyłem za tą durną małolatą. -A więc zacznijmy od tego, że nazywasz mnie senpai iiii...SŁUCHASZ MNIE?!-krzyknąłem, gdy dziewczyna jak gdyby nigdy nic szła dalej przed siebie.
-Nie.-mruknęłam z uśmiechem i założyłam na uszy słuchawki. Z torby wyjęłam MP4 i puściłam Would it Matter-Skillet.
Natychmiast wyrwałem jej z rąk MP4 wraz ze słuchawkami i rzuciłem na ziemię rozdeptując. -No to tego też nie posłuchasz grubasie.-ostatnie słowo niemal wysyczałem.
Jak wryta spoglądałam na MP4 i słuchawki. Mam jeszcze MP3 ale...SŁUCHAWKI?! Zabiję! Potnę! Spalę! Utopię! Uduszę! Poćwiartuję! Wykastruję!-Czego?-fuknęłam. Powie co ma do powiedzenia to może da mi stąd iść?
-Teraz już nic.-burknąłem patrząc na niej z uśmiechem satysfakcji. Nim dziewczyna cokolwiek odpowiedziała wyjąłem z tylnej kieszeni moich jeansów kajdanki i szybko założyłem jedną na dłoń dziewczyny, a drugą przyczepiłem do kraty w oknie. -No, więc mamy duuuużo czasu...
-Tobie życie nie miłe?-spytałam widząc co robi. Zachowaj spokój. Kłótnia z nim nic nie da, i tak przegrasz, bo to przewodniczący. Lucyfer się chyba starzeje, że go dał na to stanowisko-Mów szybko. Mam parę spraw do załatwienia.-między innymi muszę odwiedzić własny grób...
-Najpierw zacznij mówić mi senpai, a wtedy pogadamy.-burknąłem oglądając paznokcie z wielkim przejęciem. Usiadłem na parapecie przy okazji wyrzucając doniczkę z kwiatkiem przez okno i czekając cierpliwie. Wyjrzałem na chwilę przez okno ciekawy pogody, ale niestety wredne Słońce zaatakowało moje ślepie, więc syknąłem cicho.
Wywróciłam teatralnie oczami. W sumie i tak nikt nie słyszy.
-Więc, Akira-senpai, czego?-ludzie ja chcę do mojego pokoju! CHCĘ MOJE PAPIEROSY!!!!
Przekrzywiłem najpierw głowę w lewo potem w prawo machając przy tym środkowym palcem. -Takim tonem to możesz sobie psa na obiad wołać gówniaro...-pouczyłem ją dalej czekając, aż wreszcie nauczy się szacunku.
Zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. Gdyby mnie Mad widziała pewnie by się zawiodła, a Elen śmiałaby się. Mieliśmy kiedyś jedną zasadę. "Godnie żyć". Nabrałam powietrza w płuca. Lepiej mieć to za sobą.
-O co chodzi Akira-senpai?-udław się cholero!
-Hm...A więc tak Inanisa mam w dupie, ale Lucyfer to inna bajka, a moje skrzydła lubię, więc wybieraj albo mówisz mi o wszystkim co robisz i gdzie to robisz, albo łazisz ze mną?-uniosłem jedną brew. Jak się nie zgodzi to jej ładnie obrożę jak kundlowi jakiemuś założę, GPS zamontuje i będzie git.
Łazić z nim? Dobre. Wolę już meldować jak posłuszny kadet, z resztą nie musi wiedzieć wszystkiego. Niech tylko Mayu wróci z tych Chin. Inanis to mnie popamięta.Oj zemsta będzie słodka.
-Wolę pierwszą opcję senpai.-mruknęłam-A teraz grzecznie proszę o odkucie mnie i melduję, że idę do swojego pokoju, bo jestem zmęczona.-zaszczebiotałam słodko. Niech cię ukrzyżują...albo powieszą...cokolwiek.
-Ale wiesz...Nie chce mi się sprawdzać czy mówisz prawdę za każdym razem, więc zrobimy tak...-zdjąłem z mojej szyi Tetsu i dając mu trochę mocy zmieniłem w wilko-podobne coś. Odkułem kajdanki od kraty w oknie po czym zmieniając kształt mojego krzyża na obrożę założyłem ją Tetsu i przyczepiłem do niej kajdanka. -A teraz idziemy na cmentarz.-burknąłem i ruszyłem schodami. Dziewczyna nawet jak się opierała to Tetsu ulepszony moimi mocami był na tyle silny, aby ją przeciągną wszędzie, a obroża na tyle mocna, aby nie pęknąć.
Za co?! Ja chciałam być w Niebie więc za co?! Czując, że zaraz się wywrócę wydukałam.
-Dobra wolę pierwszą opcję tylko mnie odkuj od niego! Chyba, że się boisz...
-Boję się? Niee...Ale nie chce mi się za tobą latać i poza tym gdzie SEN-PAI?!-burknąłem przechodząc między krzakami, aby dostać się na cmentarz. Tetsu oczywiście wybierał najbardziej zakrzaczone miejsca ciągnąc za sobą Agony, a gdy ta chciała choćby go pogłaskać klapał na nią gniewnie zębiskami.
Ał..ała...AŁA! Cholerny kundel! Po chwili krzaczory się skończyły. Ludzie, ja mam swoje sprawy. Nie mogę marnować czasu!
-Proszę...senpai.
-Niech pomyśle...-zrobiłem udawaną minę, która miała dawać do zrozumienia, że ,,rozważam,, opcję uwolnienia dziewczyna. Przystanąłem na chwile przeszywając ją zimnym wzrokiem. Po chwili gwizdnąłem, a Tetsu posłusznie przybieg do mnie ciągnąc za sobą Agony. -Dobra rozkuje Cię, ale trzymaj.-rzuciłem jej mały telefon z serii:,,telefon dla babci,,.-Masz mi pisać co jakiś czas smsa co robisz...Masz tam zapisany mój numer, więc nara gówniaro.-dokończyłem i odkułem dziewczynę, gdy mój zwierzak zmienił się znów w mała maskotkę i wdrapał mi się na plecy. Wreszcie będę mieć ciszę i spokój. Znów ruszyłem w stronę cmentarza pozostawiając dziewczynę samą sobie i w duchu się modląc, aby nie była na tyle ciekawska, aby sprawdzać dokąd idę. W między czasie zdjąłem obróżkę z szyi Tetsu i znów przywróciłem ją do dawnej formy, czyli łańcucha z krzyżem.
Prychnęłam pod nosem. Ech...skoro się już od niego uwolniłam to trzeba korzystać. Ruszyłam w kierunku Akademii. Trafiła kosa na kamień jak to zawsze Elen mówiła. Elen...
Odgoniłam myśli dotyczące rodziny. Rodziny...
Przymrużyłam oczy chcąc sobie pomóc. Chcąc wymazać obrazy martwych ciał na ulicach. Udało się. Wparowałam do swojego pokoju nie zwracając uwagi na Sofię, która aktualnie przeszukiwała swoją szafę. Ignis na mój widok cicho miauknął i wskoczył na parapet przeczuwając, że za chwilę tam usiądę. Nie zrobiłam tego. Położyłam się na łóżku i napisałam kilka słów w komórce.
Jak coś jestem u siebie "senpai".
Wysłałam sms'a do Akiry. Położyłam się na łóżku. Wtedy moją uwagę przykuła koperta leżąca na szafce nocnej. Wzięłam ją do ręki i zdębiałam. To pismo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz