Music

środa, 6 sierpnia 2014

To, co kiedyś wartość miało złota, dziś, nie znaczy już nic

Czy możesz usłyszeć ciszę?
Czy możesz zobaczyć ciemność?
Czy możesz naprawić co zniszczone?
Czy możesz poczuć...
Czy możesz poczuć moje serce?
~*~*~*~*~*~*~*~*~
Delikatny dotyk czyiś dłoni sprowadził czarnowłosą anielicę na ziemię. Rozwarła szeroko ślepia, rozglądając się gwałtownie po swoim pokoju. Niestety, była sama. Nie lubiła takich momentów. Nienawidziła ich. Nienawidziła.. być sama.
Pragnęła towarzystwa osoby, faktem bowiem było, że miała Kire.. Ale to nadal było za mało..
Objęła się rękoma i wpatrzyła w cienie nad lustrem naprzeciwko.Nie mogła znieść widoku macek, które pełzły po ścianach. Zacisnęła powieki i po prostu, wyszła z pokoju.
Yume nie była w nastroju lecz jako przewodnicząca miała dużo rzeczy na głowie, więc nie mogła siedzieć zamknięta w swoim pokoju całe życie. Szła korytarzem i na powitanie zobaczyła grupkę demonów dokuczających jakiejś anielicy. Podeszła do nich.
- hym? To już na prawdę nie macie co robić? zamiast gnębić innych weźcie się do nauki. - spojrzała na czarnowłosą dziewczynę smutnym spojrzeniem. - Jeżeli się będziecie sprzeciwiać użyję skuteczniejszej metody. - diabły na te słowa rzuciły jej kilka obelg, ale odeszły.
- Nic ci nie jest? Zrobiły ci coś? - blondynka uniosła dłoń w kierunku koleżanki
Saphira nie spodziewała się, że ktokolwiek ją zaczepi. Dostała kilka razy w brzuch i w twarz na tyle, że miała aż podbite oko, a z jej ust spływała strużka krwi, którą szybko starła. Skuliła się, spuszczając głowę i zaciskając palce na brzegu mundurka.
- N..nie.. - wyszeptała.
- Nie musisz się obawiać. Przecież wyraźnie widać, że jest coś nie tak. Yume... przewodnicząca rady aniołów do usług, jeżeli masz problem to idź prosto z tym do mnie. - uśmiechnęła  się po czym dodałam żartobliwie. - Tak wiem... Pewnie się zastanawiasz jak taka mała dziewczynka została przewodniczącą. - wzruszyła ramionami na wznak, że sama nie wie jak do tego doszło. - Ale wiesz jestem największym pakerem w radzie. - zrobiła gest, który miał niby pokazywać mięśnie, których jednak nie miałam.
Uśmiechnęła się niepewnie, po czym starała się wyprostować. Mówiąc szczerze, przewodnicząca uratowała jej skórę. Rozejrzała się niepewnie wokół.
- Dziękuje, przewodnicząca. 
- Nie tak oficjalnie proszę, mów mi Yume i tyle. A ty jesteś?
- Saphira - przedstawiła się cichutko, otrzepując mundurek i podnosząc porozrzucane książki z ziemi.
- Pomogę ci! - ukucnęła i zaczęła zbierać jej podręczniki. - Przepraszam jeżeli cię to zaboli, ale czy czujesz się dobrze? Nauczyciele mi mówią, że właśnie niejaka Saphira jest na lekcjach, ale nie wiem jakby to ująć zachowujesz się podobno dziwnie. Czy to wina diabełków? Jeżeli tak to uwierz mogę dać im popalić! - w głowie pojawiła jej się ta facjata... przewodniczącego, aż się wzdrygnęła. Obrzydliwy bydlak i tyle.
- Em.. Nie, nie, skądże. Nie zbliżał się raczej do demonów - schowała książki do torby. - W porządku. Bardzo byłabym rada, żeby pani przewodnicząca w ramach wdzięczności, zjadła ze mną obiad.
Cieszyła się na tę propozycję, Ukyo i tak dzisiaj nie mógł jej towarzyszyć, był zajęty uczeniem się do jakiegoś tam testu. Dziewczyna  klasnęła w dłonie.
- Z przyjemnością. - Yume złapała koleżankę za nadgarstek i pociągnęła w kierunku stołówki.
- Oh?! - zdziwił ją nieco ten gest, ale.. delikatnie się uśmiechnęła.
Oby dwie dziewczyny wzięły swój lunch i usiadły wspólnie przy stoliku. Saphira zazwyczaj jadła mało, ale dzisiaj była wyjątkowo głodna.
- To... jak trafiłaś do akademii? Ile masz lat? Byłaś już na ziemi? Czym się interesujesz? tak wiem zadaję dużo pytań. - popatrzyła na Saphirę z taką dobrocią, była słodziutka! - Wiesz nie często mam okazję pogadać z anielicami, w radzie są sami faceci... No oczywiście oprócz mnie! - wyszczerzyła się do niej.
Ta wzmożona ilość pytań, była przytłaczająca, ale starała się na nie odpowiadać.
- Cóż.. do akademii trafiłam po prostu, Bóg mnie przysłał.. 16 lat.. Byłam, żyłam tam. Interesuję się sztuką i tak, zadajesz dużo pytań - uśmiechała się nieśmiało, wcinając swój obiad.
- Czyli mieszkałaś kiedyś na ziemi? Jak tam jest? - nachyliła się bardziej nad stołem wyczekując odpowiedzi.
Odwróciła nieco speszona wzrok. Wpatrzyła się w swoje jedzenie, po czym wyszeptała.
- Zimno.
- Zimno? - ta odpowiedź ją troszeczkę zaskoczyła. - W głębi serca poczułam, że nie chcesz o tym rozmawiać, więc może zostawmy temat... Jak tam z twoją nauką? Wiesz jeżeli masz problem to możesz się do mnie udać jak już mówiłam. - wzrokiem powędrowałam na stolik po drugiej stronie pomieszczenia.
Ujrzała tam przewodniczącego... gdy znów wróciła do jedzenia zobaczyła, że widelec ma wygięty w pół.
- AJ!!! Jak to się stało?
Zamrugała nieco zdziwiona, po czym uśmiechnęła się znowu widząc, że jednak rozumie, że nie chce o tym mówić.
- Jak widać nie lubisz demonów. 
- A w szczególności przewodniczącego... współczuję jego dziewczynie. Może pozwolę teraz ci dojść do słowa.
- Ja nie mam raczej żadnych pytań - uśmiechnęła się miło. - Jedyne czego chce, to czy mogłabyś mnie po obiedzie zaprowadzić do pielęgniarki?
Grzywką zasłaniała siniak pod okiem.
- Jasne... i tak po drodze powinnam wstąpić do dyrektora. Mam małą skargę... - w głowie pojawił się jej obrazek Gabriela skazującego Akirę na śmierć, na jej twarzy pojawił się uśmiech, a ręce złączyły ze sobą... hihihihih. O tak słodka zemsta...
Spojrzała na swój lunch i zostawiła go jednak. Podniosła się i odniosła tackę w odpowiednie miejsce. Czuła nieprzyjemny ból w brzuchu.
 Yume czekała, aż wróci, a w między czasie głowę zaprzątała jej jedna rzecz a mianowicie jak powiedzieć dyrektorowi co się stało... Ciężko jej było nawet myśleć o ostatnich wydarzeniach. Najchętniej przewodnicząca zaczęła by unikać Akiry, ale wiedziała, że wtedy by pokazała jedynie swoją klęskę... Właśnie w tej chwili wróciła Saphira.
- To co idziemy? - Yume złapała ją pod ramię i zaczęła prowadzić do pielęgniarki.
- Tak - uśmiechnęła się miło, choć nieśmiało i pozwoliła się prowadzić do gabinetu.
Był to bardzo przytulny pokoik, zrobiony w beżu i bieli, a meble w nim były z jasnego drewna. Lubiła to miejsce, mimo wszystko i tak przesiadywała tu większość swojego czasu.
- No to jesteśmy na miejscu. Będziesz jeszcze czegoś potrzebowała?
- Nie - odparła. - Dziękuje. 
Przewodnicząca wyszła i skierowała się do biura Gabriela, tylko od czego tu zacząć?

2 komentarze:

  1. O matko... Gdyby nie Yumie... Nawet nie chcę myśleć co by mogło się stać. Saphira naprawdę by źle skończyła, chociaż i tak już bardzo oberwała. Na szczęście nasza przewodnicząca nie boi się demonów.
    Myślę, że to spotkanie będzie początkiem naprawdę prawdziwej i długiej przyjaźni. A przynajmniej byłoby miło.
    Ciekawe co następnym razem się zdarzy się, kiedy się spotkają. Ja czekam na to z niecierpliwieniem :)

    OdpowiedzUsuń