Music

sobota, 30 sierpnia 2014

Hej, ho drzwi siekierą rozwalą, hej ho!

Akira & Yuko & Miyako
Spokój, cisza...Kocham spać jak nikt, ale od pewnego czasu każdy coś ode mnie chciał. Albo ta
paskuda Miyako, albo Lucyfer, albo pretensje od aniołów. Kij im wszystkim w...żebra! Np. dzisiaj rano do pokoju wdarł mi się Lucyfer niczym tsunami zrzucając mnie z łóżka, a gdy wdrapałem się na nie spowrotem zostałem dosłownie wyrzucony przez okno. Ach jaki on miły...Dobrze, że mam skrzydła, bo inaczej moja piękna twarz by ucierpiała. Starczy mi, że szkło mnie poraniło. Od razu jak wróciłam do pokoju pokłoniłem się z szacunkiem, bo inaczej straciłbym moje kochane czerwone oczko, a niebieskiego przecież nie mógłbym pokazać! Po dłuższej ciszy wytłumaczył mi, iż powinienem zająć się bachorem o imieniu Yuko. Oczywiście podał mi numer pokoju, a zaraz po tym wyrzucił przez moje własne drzwi. Jedyne co zdążyłem zrobić to nałożyć na siebie szare spodnie z łańcuchem. To oczywiście wyjaśnia czemu paraduję bez koszulki przez całą szkołę. Moja klata...nie dość, że biała jak ściana to jeszcze kilka kości widać. Po drodze oczywiście potwór z Loch Ness się przypałętał z radosnym: AKI-CHAN za co dostał z buta, którego później założyłem spowrotem. Więc co teraz robiłem? Waliłem w drzwi tego bachora siekierką słysząc krzyki Miyako: TAK NIE WYPADA!
~*~
APZ było dla mnie czymś nowym. Tu nie było cicho. Ciągłe wrzaski doprowadzały mnie do szału! Na szczęście mam moją trumnę! Zamknęłam się w niej z nadzieją ,że uciszy dźwięk dych debili zza ściany. Moja sielanka szybko się skończyła. Ktoś zaczął walić w moje drzwi... Siekierą! Czyżby bliski kuzyn? Nie ważne! Postanowiłam wstać i pofatygować się świeżą herbatą. Szybko zaparzyłam herbatkę i podeszłam otworzyć drzwi. Lekko je uchyliłam i zobaczyłam jakieś dwie osoby - Sveiki! - przywitałam się po litewsku - co was do mnie sprowadza?
~*~
Spałam sobie smacznie kiedy zostałam obudzona przez Billy'ego, chcącego obwieścić mi szturchając mnie pyszczkiem, że mogę zaspać na lekcje. Wtuliłam głową w poduszkę :
-Nie chcę tam iść... Znowu będą na mnie dziwnie spoglądać, a przecież ja im nic nie zrobiłam ! - chciałam zakomunikować mojej tchórzofretce, jednak przez to, że miałam twarz wciśniętą w jaśka wyszedł z tego tylko niewyraźny bełkot. Po dłuższej chwili, jednak zdecydowałam się pójść na zajęcia. Kto wie, może po drodze spotkam Akirę. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym spotkaniu. Wykonałem wszystkie poranne czynności i wyszłam z pokoju. Nie minęło dużo czasu a zobaczyłam Akirę ...! Półnagiego Akirę dokładnie. Zaczerwieniłam się lekko, jednak nie przeszkodziło mi to do niego podejść. Zawołałam go, ale zamiast przywitania ciepłymi słowami dostałam butem w twarz, który został później zabrany przez jego właściciela. Na nic zdały się moje pouczenia w stronę chłopaka. Westchnęłam zrezygnowana i poszłam za nim. Dotarłam do pokoju, któregoś z uczniów. Stanęłam za Akirą i po chwili zastaliśmy w progu słodką małą dziewczynkę. Wolałam siedzieć cicho, w końcu nie wiem w sumie po co tu przyszedł...
~*~
-JA CI DAM CO WAS DO MNIE SPROWADZA!-krzyknąłem łapiąc Yuko za ucho i wyciągając na korytarz. -Na zajęcia się nie chodzi co?! Jak ja Cię...-miałem już obrzucić ją wyzwiskami i groźbami, gdy w mojej głowie zaświtał cudowny plan. Wyjął z tylnej kieszeni spodni kajdanki, aby po chwili skuź jedną rękę Miyako i dłoń Yuko. W duchu miałem nadzieję, że się pozabijają, więc jeszcze szerzej się uśmiechnąłem.-A teraz won oglądać ze mną szkołę dzieciarnia.-mruknąłem i nawet nie zwracając uwagi na nie ruszyłem przodem oglądając swoje pazury.
~*~
- Kogo nazywasz dzieckiem? - zaserwowałem mu mój słynny uśmiech seryjnego mordercy -wyrwałam się temu cholernemu debilowi który kazał mi z nim zwiedzać szkołę. On sobie odszedł ale ja nie mogłam wytrzymać chęci walnięcia go prosto w ten jego pusty łeb! Wyjęłam więc Lævateinn uderzyłam go nim - Jesteś złym okrutnikiem i zasługujesz na karę! - strzeliłam focha niczym dziecko z pierwszej klasy
~*~
Kiedy Akira krzyknął na tą dziewczynkę nie zdziwiło mnie to, ale nie byłam zadowolona, że wyżywa się na niewinnym dziecku. Chciałam mu zwrócić uwagę, kiedy poczułam coś na nadgarstku :
- Aki-chan, c-co ty robisz ?
Niestety, kompletnie olał moje pytanie i ruszył przed siebie, mówiąc nam, że oprowadzi nas po szkole. Mieszkam w tej szkole prawie całe swoje życie, znam praktycznie każdy kąt tego miejsca. W dodatku inni uczniowie dziwnie na nas spoglądali. Spuściłam głowę i zacisnęłam powieki. Proszę przestańcie na mnie patrzeć... Jeszcze jakby tego było mało, ta dziewczynka zaczęła się rzucać na Akirę, przez co prawie się przewróciłam. Chyba nie jest taka słodka za jaką ją na początku miałam :
-Aki-chan czy możesz mi wyjaśnić co ja tutaj robię ?
~*~
W ostatniej sekundzie uniosłem rękę, w którą wbiło się ostrze. ,,A niech ją diabli,,-pomyślałem po czym zerknąłem na Miyako z wrednym uśmieszkiem: -Pomyślmy...Stoisz tu?-mruknąłem po czym zniknąłem za zakrętem. Yuko ta mała...Czułem, że z mojej dłoni sączy się krew, a ja nie mam niczego do obwiązania jej, ale po chwili mnie olśniło. Podbiegłem do Miyako zerwałem jej bluzkę w miejscu gdzie znajduje się stanik i znów wbiegłem za zakręt obwiązując sobie rękę...-Idziecie?!
~*~
Mój mózg odłączył się trochę od świata zewnętrznego. Obudziłam się w tym dziwnym momencie. Aki-chan owinął swoją rękę koszulką twej dziewczyny która mi się nie przedstawiła. Nic by nie było w tym dziwnego gdyby nie zerwał ją ze stanika ukazując wszystkim na korytarzu górną część bielizny dziewczyny. Zaskoczona przejechałam wzrokiem po dziewczynie 3 razy od stup do głów po czym uśmiechnięta pobiegłam za Aki-chan'em - Idę! idę! - krzyczałam śmiejąc się
~*~
Kompletnie nie rozumiałam sytuacji, w której się znalazłam...
Kiedy mój wzrok wyłapał, że Akira jest ranny, chciałam mu pomóc, ale on znikąd zjawił się koło mnie, zdarł ze mnie bluzkę i użył jej jako opatrunek. Stanęłam jak oniemiała. Przez myśl przeszło mi, że może jest to głupi sen, ale wszystko było boleśnie realne - radość tamtej dziewczynki, śmiechy i gwizdy innych uczniów oraz moje mokre od łez policzki. Moje ciało zaczęło się trząść. To jest dla mnie za wiele. Wyciągnęłam rewolwer z trzymany tyłu spodni i wymierzyłam w Akirę :
-Kogo ja oszukuję... nie strzelę do ciebie... - uśmiechnęłam się. Wypuściłam z rąk pistolet i pobiegłam do swojego pokoju ciągnąc za sobą nową uczennicę, z którą byłam skuta kajdankami.
~*~
Cholerna, mała...JAK ONA ŚMIAŁA...WE MNIE PISTOLETEM?! Po chwili usłyszałem ciche szepty za sobą: -Przecież to ten bękart! Akira senpai chyba chciał ją ośmieszyć...TO JEST NASZ MISTRZ.-spojrzałem na grupkę demonów stojących za moimi plecami, a żyłka na moim czole zapulsowała. Nie wiem czemu się wkurzyłem. Zawsze zabijałem bękarty, ale czemu akurat tej durnej duszy pomogłem? Przecież to tylko durna dziewucha, a ja...A ja ją kurna mać polubiłem. Niech mnie Lucyfer zabije, ale chyba ją polubiłem. NIE! Po prostu przyzwyczaiłem się do niej. O tak! To dobre określenie. Ja nikogo nie lubię...Wróciłem wzrokiem do dzieciarni, która już powoli uciekała. -Bękart mówisz? A ty kim jesteś?-przeszyłem go wzrokiem i po chwili uśmiechnąłem się szyderczo: -Demonem wybranym. Ona się taka urodziła, a ty?! TY JESTEŚ ZWYKŁYM GÓWNEM, A GÓWNO NIE POWINNO ŻYĆ...-chłopak, którego po tych słowach złapałem za szyję zaskomlał żałośnie. -Tetsu...-szepnąłem a zwierzak na moim ramieniu nagle zeskoczył zamieniając się w wilka-lisa. -Rozszarp.-burknąłem. Zwierzak rzucił się na ledwo przytomnego chłopaka wgryzając się w szyję. Krew trysnęła niczym fontanna z czerwoną wodą, a krzyki na korytarzu stawały się coraz głośniejsze. -Słuchać mnie gówniarze! KAŻDY KTO OD DZISIAJ ZGNĘBI MIYAKO DOCZEKA TEGO SAMEGO KOŃCA, ALBO ZOSTANIE ZGWAŁCONY PRZEZE MNIE, ALE OSTRZEGAM...To nie będzie miłe doznanie.-ostatnie zdanie niemal wyszeptałem, ale wszyscy to usłyszeli po chwili dotarło do mnie, że Lucyfer się wkurzy...Nie to nie dobre określenie. On mnie zabije. Ruszyłem w kierunku pokoju Miyako. Nie przejmowałem się tym, że moja całe ciało jest we krwi. Co to ma za znaczenie w szkole pełnej demonów? Tetsu ma nową zabawkę na...5 minut? Jak mi dziad będzie dalej marudził to go przysięgam przez okno wywalę. Gdy stałem już przed drzwiami dziewczyny otworzyłem je z kopa i spojrzałem wściekle na płaczącą Miyako. -CZEGO RYCZYSZ?!-spytałem dość ostro i po chwili dostałem poduszką w twarz niczym z armaty.-Co ty masz okres, że...-nie dane mi było dokończyć, gdyż jakaś szklana rzecz rozbiła mi się na głowie. -Jak ja Cię...DOBRA! Ale wiesz co Ci powiem? Czego się wstydzisz? Przecież po plaży łazisz w kostiumie kąpielowy, a stanik to przecież to samo, ale wiesz co jeszcze? Masz krew demona, a demony nie powinny się tak zachowywać! Wstawaj paskudo!
~*~
Nic nie rozumiałam. Z jednej strony akcja z drugiej love story. Nie wiedziałam co mam robić co powiedzieć. Jeszcze ten hałas. Nie mogłam tego wytrzymać. Z moich oczu poleciały łzy .a w tym samym czasie zaczęłam się śmiać. Zaczęłam się głośno śmiać niczym jakiś psychopata aż ta "zakochana parka" zwróciła na mnie uwagę. - Słyszysz ich? Są tacy śmieszni! - mówiłam do głosów w mojej głowie.
~*~
Wbiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Byłam tak zatracona w swoich czarnych myślach, że kompletnie zapomniałam o tym, że ciągle jestem przypięta kajdankami do dziewczynki, której imienia nawet nie znam. Chciałam się uspokoić ale nagle drzwi naprzeciwko mnie zostały wywarzone a w progu stanął Akira... cały w krwi. Odruchowo sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam z całej siły w chłopaka. Ten zaczął tylko na mnie krzyczeć, wiec sięgnęłam pusty wazon, w którym zazwyczaj kwiaty dla mamy i rozbiłam mu go na głowie :
- To nie to samo ! Zostaw mnie w spokoju ! - chciałam go wypchnąć z pokoju, ale przez to, że był zakrwawiony bałam się go dotknąć, ledwo udawało mi się na niego patrzeć bez odruchów wymiotnych. Nagle poruszył temat mojego pochodzenia - Gdybym mogła wybierać, chciałabym być aniołem ! Niczego nie rozumiesz i nie mam powodów, żeby ci tego wyjaśniać ! Po prostu wyjdź i daj mi spokój ! - w przypływie złości nie do końca panowałam nad tym co mówię. Byłam zła, smutna i zawiedziona. Chciałam, żeby wszyscy jak najszybciej wyszli i pozwolili mi w spokoju pójść do łazienki po żyletki...
~*~
-To idź do Gabriela...Jak go ubłagasz zgodnie z zasadami zostaniesz aniołem, a krew demona zostanie usunięta.-szepnąłem wychodząc z pokoju dziwnie spokojny, a mój głos był zimny niemal jak lód. Miałem na dzisiaj dość. Miałem ich wszystkich dość. Przeszedłem przez hol i po chwili czyjaś ręka dotknęła mojego ramienia: -Wiesz, że nie powinieneś robić tego przedstawienia?-to był głos Lucyfera, który spoglądał na mnie jak wkurzające dziecko. -To jaka jest kara?-mruknąłem po czym w głowie usłyszałem cichy szept: Zabij Tetsu. Zaśmiałem się i bez żadnego słowa ruszyłem do pokoju. Lucyfer zawsze był surowy, a ja zacząłem mu działać na nerwy. Cholerny bękart...I po co mi było się za nią wstawiać?! Niech leci do pedała noszącego skarpety to sandał(czyt. Gabriela) i niech stanie się aniołem. GÓWNO MNIE TO OBCHODZI! Samoistnie ruszyłem w stronę cmentarza, a lisek, którego miałem się pozbyć jak niby nigdy nic wskoczył mi na ramię. To będzie długa noc...
~*~
Byłam kompletnie zdołowana tym debilnym dniem. Nic nie ogarniałam. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie wiedziałam... Nic nie wiedziałam... Co ja mam zrobić? Głosy nie dawały mi spokoju... Słyszałam krzyki w mojej głowie. Zawsze w takiej chwili śmiałam się żeby je zagłuszyć ale teraz tego nie zrobiłam. Moje cierpienie przerwała moja ciekawość. Patrzyłam na chudą postać przykutą do mnie. Była kompletnie załamana. Uśmiechnęłam się jednak do niej i wyciągnęłam rękę - Dzień dobry... Ja jestem Yuko a jak ty się nazywasz kwiatuszku? - zapytałam miło przekręcając głowę
głupi rodzice kazali mi iść spać ale ja im się nie dałam!
~*~
Słowa Akiry nie były dla mnie niczym nowym. Wiedziałam o tym już od dawna, ale nigdy nie potrafiłam tego zrobić... Jednak sposób w jaki to wypowiedział, wywołał na moim ciele dreszcze. Zawsze był straszny a przynajmniej roztaczał taką nieprzyjemną aurę, ale jakoś w głębi serca czułam, że nie jest taki zły. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby go zawołać i przeprosić, jednak szybko odrzuciłam ten niedorzeczny pomysł. To była jego wina. Słysząc głos podniosłam głowę i zobaczyłam wyciągniętą w moją stronę rękę. Niepewnie uścisnęłam ją :
- Mam na imię Miyako. Miło mi się poznać Yuko - Chciałam się uśmiechnąć, niestety jedyne co byłam w stanie zrobić to wyścić jeszcze więcej łez - Przepraszam, że musiałaś być świadkiem tej sytuacji.
~*~
- Nie płacz skarbie! Miyo-chan! - pocieszałam ją z miłym uśmiechem na twarzy - Przecież nic się nie stało! A ten Aki-chan jest nawet śmieszny! Yuko to jest istny Idiota! Och masz racje! - prowadziłam rozwiniętą konwersacje z głosem w mojej głowie - Hej! Miyo-chan! Miyo-chan! Napijesz się ze mną herbaty? Proszę! Proszę! Proszę! Miyo proszę! Jesteś moją najlepszą przyjaciółką! Napij się ze mną!
~*~
Spojrzałam zdziwiona na Yuko. Chyba nigdy nie usłyszałam podobnych słów od innej osoby : -N-najlepszą p-przyjaciółką ? - czułam że zbierają się we mnie kolejne pokłady łez, jednak chcąc zapobiec aby ukazały się na moich i tak już mokrych policzkach, złapałam dziewczynę i mocno przytuliłam. Chwilę później jednak odsunęłam się od niej w obawie, że przestraszę ją tym nagłym gestem z mojej strony - Przepraszam...
~*~
- Za co mnie przepraszasz Miyo-chan? Ja cię tak lubię! Jesteś taka fascynująca! Uwielbiam cię! Uwielbia bękarty! A ty nim jesteś! I w o gule jesteś taka urocza! Słońce ty moje! - "przytuliłam" dziewczynę (przytuliłam... Ja jej prawie połamałam kości) - Jesteś moją najlepszą... I jedyną przyjaciółką - posmutniałam - Nikt mnie nie lubi i wszyscy albo traktuję mnie jak dziecko albo uciekają bo się mnie boją... - ścisnęłam pięść chcąc w coś walnąć ale przypomniałam sobie ,że Miyo jest strachliwa i spłoszyłabym ptaszynę - To co z tą herbatą słońce? Idziemy?- uśmiechnęłam się miło i ruszyłam w stronę swojego pokoju ciągnąc za sobą siło Miyo-chan - Będzie fajnie Myo-chan! Zobaczysz!
~*~
Nie wiedziałam jak zareagować na wyznanie Yuko, jednak znalazłam w niej bratnią duszę, nawet jeżeli była nie do końca zdrowa psychicznie. Dziewczynka zaproponowała herbatę i zaczęła ciągnąć mnie w stronę swojego pokoju. Uśmiechnęłam się i dalej trzymając rękę blondynki starał się dotrzymać jej kroku. Trochę zdziwiło mnie to, że kiedy szłyśmy korytarzem inni uczniowie, starali się nie spoglądać w naszą stronę i torowali dla nas drogę. Resztę dnia, spędziłam z Yuko popijając z nią herbatę z zastawy stołowej, którą jak mi później powiedziała - zabiła pewną rodzinę. Byłam na początku przerażona, jednak wysłuchawszy do końca całej historii, żal mi się jej zrobiło. Tak krzywdzić niewinne dziecko... Wróciłam do siebie późnym wieczorem i zasnęłam z nadzieją, że uda mi się jakoś przetrwać.
~*~*~*~*~*~*~*~
Przepraszam jak będą błędy ale ONI kazali mi się pospieszyć...
Więcej do powiedzenia nie mam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz